Donald Tusk wyszedł z przesłuchania w warszawskiej prokuraturze jako świadek; nie ma postawionych żadnych zarzutów karnych - powiedział w środę jego pełnomocnik Roman Giertych. Jak ocenił sprawa "jest polityczna".

Przewodniczący Rady Europejskiej b.premier Donald Tusk w środę w warszawskiej prokuraturze, od godz. 12.00 zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Prokuraturę opuścił ok. godz. 20.

Po wyjściu z prokuratury Tusk powiedział dziennikarzom, że nie jest upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na temat śledztwa. "Pan prokurator uprzedził, zgodnie z przepisami, że nie można w żaden sposób naruszać tajemnicy śledztw. Sprawa dotyczy poważnych kwestii, więc pragnę pozostać dyskretny" - powiedział.

Pełnomocnik Tuska Roman Giertych, był pytany w TVN24, czego dotyczyło przesłuchanie, odparł, że dotyczyło różnych kwestii, "które obejmowały datami bardzo szeroki okres". Jak zaznaczył, Tuskowi nie postawiono żadnych zarzutów. "Wszedł i wyszedł jako świadek" - podkreślił Giertych. Dodał, że przesłuchanie miało tajny charakter.

W ocenie Giertycha przesłuchanie "od początku do końca miało rys polityczny". "W moim przekonaniu sprawa dlatego jest traktowana politycznie, że Donald Tusk jest traktowany przez obecną władzę jako poważne polityczne zagrożenie. Całość tej sprawy od początku do końca ma związek z pewnymi planami politycznymi, które są konsekwentnie realizowane" - podkreślił.

Zdaniem Giertycha politycznie jest wykorzystywana również długość przesłuchania, "aby podkreślić, jakie to jest ważny i ciężki materiał, skoro osiem godzin przesłuchiwano". Jak ocenił, przesłuchanie mogło trwać "znacznie krócej". "Sprawa w gruncie rzeczy nie ma poważnego charakteru. Nie sadzę, aby cokolwiek z tych zarzutów, które postawiono osobom, o których mówiły media, ostało się w sądzie w ostatecznym wyroku skazującym" - powiedział.

Dopytany czy środowe przesłuchanie "kończy sprawę" Giertych odparł, że "nie wie, co planuje prokuratura". (PAP)