Politycy PSL po raz kolejny krytykowali w środę przygotowaną przez MEN reformę edukacji. Przekonywali, że pieniądze, które pochłoną szykowane zmiany, można wydać m.in. na dożywianie dzieci. Zaznaczyli, że zmiany budzą opór uczniów, rodziców i samorządowców.

Sejmowe komisje edukacji oraz samorządu terytorialnego negatywnie zaopiniowały przed południem wnioski PO, Nowoczesnej i PSL zgłoszone podczas II czytania o odrzucenie projektów ustaw wprowadzających reformę edukacji. Reforma likwiduje m.in. gimnazja.

Krystian Jarubas (PSL) wyraził na środowej konferencji prasowej rozczarowanie rozstrzygnięciami, które zapadły podczas obrad połączonych komisji. Powtórzył m.in. często podnoszony przez Stronnictwo w dyskusji o reformie edukacji argument, że pieniądze, które mają zostać na nią wydane, można przeznaczyć np. na ciepłe posiłki dla dzieci w szkołach.

Według Jarubasa, PSL nie zamierza jednak składać broni w sprawie planowanych przez rząd Beaty Szydło zmian. "Będziemy mocno protestowali jeszcze przy głosowaniu na sali plenarnej" - zapowiedział polityk. Przyznał jednak, że wszystko wskazuje na to, że rząd Prawa i Sprawiedliwości jest zdeterminowany, by zmiany w oświacie zostały wprowadzone.

Krzysztof Paszyk (PSL) mówił, że przeciwko rządowej reformie oświaty opowiadają się zarówno uczniowie i ich rodzice, jak i samorządy. "Samorządy od 1999 roku wydały 130 miliardów na funkcjonowanie gimnazjów, w tym 8 miliardów to były inwestycje w infrastrukturę niezbędną do tego, aby te gimnazja powstały. W wielu samorządach do dzisiaj się jeszcze spłaca koszty tych inwestycji, dzięki którym młodzież uczy się w pięknych obiektach szkół gimnazjalnych" - podkreślał polityk.

Posłom Stronnictwa wtórowała Aneta Gąsiorowska z Piaseczyńskiego Porozumienia Rad Rodziców, która krytykowała zarówno tryb wprowadzania reformy, m.in. brak konsultacji społecznych, jak i sam kształt zakładanych przez rząd zmian.

"Łączymy się w sprzeciwie wobec trybu wprowadzania reformy, (...) musimy się zmierzyć z tym, że w nowej sieci szkół być może nasze dzieci będą musiały zmienić szkoły, a nawet na pewno z powodu nieprzystających podstaw programowych nasze dzieci będą miały luki w wykształceniu, które będą (....) musiały uzupełnić we własnym zakresie" - mówiła Gąsiorowska.

Zgodnie z projektem ustawy Prawo Oświatowe, w miejsce obecnie istniejących typów szkół mają się pojawić: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja zostaną zlikwidowane. Reforma ma wejść w życie 1 września 2017 roku. (PAP)