Polscy i czescy śledczy podpisali międzynarodową umowę o powołaniu wspólnego zespołu dochodzeniowego w sprawie katastrofy w kopalni CSM Stonawa – dowiedziała się nieoficjalnie PAP. 20 grudnia wybuch metanu w tej czeskiej kopalni zabił 13 górników, w tym 12 Polaków.

W ubiegłym tygodniu trwały jeszcze uzgodnienia ostatecznej treści umowy. Dokument w sprawie powołania międzynarodowego zespołu podpisano pod koniec tygodnia – wynika z informacji PAP.

4 stycznia przedstawiciele polskiej prokuratury i policji pojechali do Karwiny na spotkanie ze śledczymi z Czech. Polscy i czescy prokuratorzy zgodzili się wówczas na powołanie wspólnego zespołu śledczego. Jego powstanie musiało jednak poprzedzić zawarcie stosownej umowy między prokuraturami z obu krajów na szczeblu prokuratur generalnych. Według wcześniejszych zapowiedzi we wspólnej grupie śledczej ma pracować po kilka osób z obu państw – prokuratorów i policjantów.

Jak po spotkaniu w Karwinie przekazywała polska prokuratura, choć w obu państwach będą nadal toczyły się odrębne postępowania, wspólny zespół ma usprawnić wymianę materiału dowodowego i zapobiegać dublowaniu czynności. Dzięki niemu nie będzie też konieczności współpracy na podstawie międzynarodowej pomocy prawnej. Powołanie międzynarodowego zespołu prokuratorskiego do wyjaśnienia okoliczności wypadku zaproponowała pod koniec minionego roku strona polska. Do spotkania w Karwinie doszło z inicjatywy Czechów.

Wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach postępowanie dotyczy "nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa zdarzenia w postaci pożaru oraz gwałtownego wyzwolenia energii związanego z wybuchem metanu, zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, w tym kilkunastu obywateli RP, którego następstwem była śmierć co najmniej 12 obywateli RP, do którego doszło wskutek niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy". Niezależne postępowanie prowadzi czeska prokuratura.

Polskie śledztwo zostało powierzone do prowadzenia Wydziałowi Kryminalnemu Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Prokuratorzy wykonują obecnie te czynności, które są możliwe do zrealizowania po polskiej stronie granicy – chodzi o zabezpieczenie dostępnej dokumentacji i przesłuchanie świadków. Z uwagi na warunki panujące w miejscu wypadku na razie nie jest możliwe przeprowadzenie tam oględzin.

Przyczyny i okoliczności wypadku wyjaśnia też czeski okręgowy urząd górniczy w Ostrawie – do udziału w jego pracach zostali zaproszeni dwaj polscy specjaliści – prezes Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek i dyrektor Departamentu Górnictwa w tym urzędzie Zbigniew Rawicki. Choć przedstawiciele nadzoru górniczego nie będą formalnie członkami zespołu śledczego, prokuratury będą zapewne korzystały z ich ustaleń.

Do wypadku w czeskiej kopalni CSM Stonawa w Stonawie koło Karwiny doszło 20 grudnia po południu. W wyniku zapalenia i wybuchu metanu ponad 800 m pod ziemią zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków. Ciało jednej z ofiar wydobyto krótko po tragedii, a zwłoki trzech kolejnych górników – w niedzielę 23 grudnia. Pod ziemią nadal znajdują się ciała 9 górników.

Ze względu na trudne warunki – podziemny pożar, wysoką temperaturę i niebezpieczne stężenie gazów – rejon katastrofy został odizolowany od pozostałych wyrobisk specjalnymi tamami. Będzie tam można wejść dopiero po wygaśnięciu pożaru i ustabilizowaniu sytuacji. Specjaliści szacują, że może to potrwać co najmniej kilka tygodni, a nawet kilka miesięcy.

Do szpitala w Ostrawie przewieziono dwóch rannych w wypadku górników. Jak przed kilkoma dniami przekazała rzecznik tamtejszej placówki, jeden z nich, który doznał lżejszych obrażeń, został już wypisany. Stan drugiego rannego górnika, który doznał ciężkich poparzeń połowy powierzchni ciała, był jeszcze pod koniec ubiegłego roku określany jako krytyczny. Jego rodzina poprosiła jednak szpital, by nie udzielał żadnych bliższych informacji o stanie zdrowia rannego. (PAP)

Autor: Krzysztof Konopka