Taki rezultat potwierdza oficjalna projekcja końcowych wyników, przygotowana przez firmę Singular Logic, która przetwarza wyniki głosowania dla greckiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Według niej, ponad 61 procent wyborców zagłosowało na "nie", a tylko 39 chciało, aby Grecja zgodziła się na warunki podyktowane przez kredytodawców. Frekwencja wyniosła ponad 60 procent.
Rzecznik greckiego rządu Gabriel Sakellaridis mówił, że Grecja chce wrócić do rozmów z wierzycielami. Sakellaridis podkreślił, że powinno to nastąpić natychmiast, a celem jest zawarcie porozumienia. "Negocjacje muszą zostać sfinalizowane bardzo szybko, nawet w ciągu 48 godzin" - mówił rzecznik rządu. "Podejmiemy w tym celu wszystkie niezbędne starania" - podkreślił.
Według nieoficjalnych informacji greccy negocjatorzy mają już przygotowywać się do wyjazdu na rozmowy do Brukseli.
Premier Grecji Aleksis Tsipras rozmawiał już przez telefon z prezydentem Francji Francois Hollande'em.
Gabriel Sakellaridis zapowiedział też wzmożenie przez rząd w Atenach wysiłków w celu porozumienia z europejskimi kredytodawcami. Jak mówi Sakellaridis w wywiadzie dla stacji telewizyjnej ANT1, jeszcze dziś Bank Grecji złoży wniosek do Europejskiego Banku Centralnego o zwiększenie środków pieniężnych dla wyeksploatowanych greckich banków. Chodzi o awaryjne kredyty ratunkowe, umożliwiające płynność finansową bankom, na przyznawanie których EBC musi wyrazić zgodę. To właśnie brak tej płynności powodował, że w tym tygodniu zamknięto oddziały banków, a obywatele mogli wybierać z bankomatów tylko 60 euro dziennie.
Grecki minister finansów zapowiedział na wieczór spotkanie z prezesami największych banków. Janis Waroufakis na twitterze również podkreślił, że jego zdaniem Grecja jest w stanie porozumieć się z wierzycielami nawet w ciągu 24 godzin.
Grecka wiceminister finansów Nadia Walawani zapowiedziała w mediach, że Grecy nie mieli dostępu do swoich pieniędzy, które znajdują się w bankowych sejfach. Będzie to trwać, dopóki trwają nałożone restrykcje w obrocie kapitałem. Walawani powiedziała w telewizji Alpha TV, że była to wspólna decyzja greckiego rządu i przedstawicieli banków.
Po ogłoszeniu wstępnych prognoz setki osób świętują na placu Syntagma w Atenach. Trzymają greckie flagi i transparenty z napisem "nie".
Do wzięcia udziału w referendum uprawnionych było 10 milionów Greków. Otwarto 20 tysięcy lokali wyborczych.
To pierwsze referendum w Grecji od 1974 roku, kiedy to decydowano o monarchii.