PiS ponawia żądanie powołania komisji śledczej w sprawie afery podsłuchowej. W związku z doniesieniem "Gazety Wyborczej" o inwigilacji generałów szef klubu parlamentarnego, Mariusz Błaszczak po raz kolejny zwrócił się do marszałka Sikorskiego o rozpatrzenie wniosku Prawa i Sprawiedliwości z września ubiegłego roku.

Gazeta zamieściła artykuł o tajnej grupie, która po wybuchu afery podsłuchowej miała inwigilować byłych szefów ABW, SKW i BOR oraz urzędującego szefa CBA. O spisek miał ich podejrzewać Bartłomiej Sienkiewicz, ówczesny minister spraw wewnętrznych. Sienkiewicz informacje gazety określił jako nieprawdziwe i wystąpił do Prokuratora Generalnego o wszczęcie postępowania.

Także MSW wydało oświadczenie, że "w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych nie działała żadna tajna grupa wykonująca czynności w tzw. aferze podsłuchowej. Ministerstwo informuje, że policja, w tym Centralne Biuro Śledcze Policji oraz Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji nie prowadziły żadnych czynności wobec szefów służb wymienionych w treści artykułu.

Szef Klubu PiS Mariusz Błaszczak uważa, że trzeba wyjaśnić kto tu kłamie: "Gazeta Wyborcza" czy rząd. Jego zdaniem, nie wyjaśnią tego ani służby specjalne ani premier Ewa Kopacz, bo ludzie z nią związani są uwikłani w aferę podsłuchową. Podkreślił, że komisja śledcza powinna wyjaśnić to, co zostało nagrane na taśmach, zwanych przez PiS "taśmami prawdy", bo nie chodzi o to kto podsłuchiwał, tylko o treść rozmów.

Zdaniem posła Marka Opioły z komisji do spraw służb specjalnych, publikacja "Gazety Wyborczej" pokazuje, że Platforma Obywatelska ręcznie steruje służbami specjalnymi.
Jego zdaniem, afery podsłuchowej nie da się wyjaśnić w komisji do spraw służb specjalnych, bo ta już dwa razy się tą sprawą zajmowała. "Nigdy nie słyszeliśmy o rzekomym powstaniu jakiegoś zespołu, który bezpośrednio podlegał ministrowi spraw wewnętrznych" - zapewnił Marek Opioła. Według niego, sytuacja jest wyjątkowa i tylko komisja śledcza może zbadać czy zostało złamane prawo i czy doszło do upublicznienia wiadomości niejawnych na temat działania służb specjalnych.


Według "Gazety Wyborczej", inwigilujący byłych szefów służb funkcjonariusze naginali prawo i stosowali takie same nadużycia o jakie oskarżano służby specjalne w czasie rządów PiS.