Europosłowie wciąż podzieleni w sprawie systemu wymiany danych pasażerów linii lotniczych, tak zwanego PNR /passenger name record/. Po raz kolejny dali temu wyraz podczas środowej debaty na minisesji plenarnej w Brukseli poświęconej walce z terroryzmem. Propozycja przepisów w sprawie gromadzenia danych pojawiła się już w 2011 roku, ale prace nad nią utknęły w Parlamencie. Po zamachach we Francji debata na ten temat ożyła na nowo.

Potrzebę wprowadzenia przepisów o wymianie danych widzą chadecy i konserwatyści. „Według Europolu, obecnie jest około trzech tysięcy europejskich bojowników, zradykalizowanych i wyszkolonych, którzy wracają do Europy i wykorzystują luki w wymianie informacji między państwami. Ta dyrektywa pozwoliłaby odpowiedzieć na ten problem” - mówił europoseł konserwatystów Timothy Kirkhope.

Krytycznie do nowych przepisów podchodzą jednak m.in. liberałowie. "Poprzemy je, ale tylko jeśli znajdą się w nich gwarancje ochrony prywatności. Bezpieczeństwo i wolność muszą iść w parze" - podkreślał szef liberałów Guy Verhofstadt. Wątpliwości co do nowego systemu mają także socjaliści. „Ważne, byśmy wyjaśnili obywatelom warunki przetrzymywania danych, jak długo miałoby to trwać. Nie można mówić, że PNR jest jedynym rozwiązaniem. To musi być element większej strategii” - powiedział szef socjalistów Gianni Pitella. Wielu europosłów zwracało uwagę na to, że Europa w walce z terroryzmem musi wykorzystać już istniejące możliwości wymiany informacji, usprawnić współpracę służb wywiadowczych, a jednocześnie podjąć działania w zakresie lepszej integracji imigrantów.