Polska, Litwa i Ukraina będą miały wspólną jednostkę wojskową z dowództwem w Lublinie. Szefowie resortów obrony trzech państw podpisali w Belwederze, w obecności prezydenta, międzyrządową umowę w tej sprawie.

Bronisław Komorowski wyraził żal, że jednostka powstaje tak późno, gdy w naszym regionie "zrobiło się niebezpiecznie". Ma też nadzieję, że już za rok odbędą się pierwsze wspólne ćwiczenia.

Minister obrony Litwy Juozas Olekas wyraził podobną opinię - zbyt wiele czasu stracono, zanim dokument udało się podpisać. Zwrócił przy tym uwagę, że w tym czasie na Ukrainie straciło życie wiele osób.

Generał Valeriy Hełetei, który podpisał dokument ze strony ukraińskiej, podkreślił wyjątkowość chwili: "Ukraina po raz pierwszy w czasie swojej niepodległości stała się obiektem zbrojnej agresji sąsiada, rosyjskiej Federacji i rosyjskich sił zbrojnych".

Polski minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak na zakończenie uroczystości przypomniał wydarzenia historyczne. Powiedział, że namiestnik cara, gubernator wojskowy Królestwa Polskiego, wielki książę Konstanty, który rezydował w Belwederze w XIX wieku , "w najczarniejszych snach" nie przewidział możliwości podpisania takiej umowy, jaką zawarto dziś w jego byłej warszawskiej siedzibie.

Idea utworzenia polsko - litewsko - ukraińskiej jednostki wojskowej powstała w 2007 roku. Datę podpisania porozumienia w tej sprawie kilkukrotnie przekładano. Dotychczas funkcjonowała tylko część polska Wielonarodowej Brygady, która liczy około 300 żołnierzy.

Pełną gotowość operacyjną LITPOLUKRBRIG osiągnie za dwa lata.