W 2003 r. rosyjskie służby oskarżyły właściciela Jukosu Michaiła Chodorkowskiego o malwersacje finansowe. On sam oraz obrońcy praw człowieka twierdzili, że dowody są fałszywe a prokuratura i sąd działają na zamówienie polityczne. Chodorkowski i jego partner Płaton Lebiediewe odsiedzieli w łagrach 10 lat. Tyle też czasu zabrało sędziom w Hadze ustalenie, że rzeczywiście atak na Jukos miał charakter polityczny.
Z orzeczeniem Trybunału Arbitrażowego nie zgadza się rosyjskie Ministerstwo Finansów. Jego przedstawiciele zapowiedzieli apelację. Politolog Weronika Kraszeninnkowa, współpracująca z holdingiem „Rossija Sevodnia” podważa wiarygodność werdyktu. -„Decyzja Trybunału jest upolityczniona. Sąd badał sprawę 10 lat i nagle ogłosił orzeczenie w środku kryzysu ukraińskiego, gdy zachód obiecuje ukarać Rosję sankcjami” - stwierdziła rosyjska politolog.
Były właściciel Jukosu Michaił Chodorkowski uznał werdykt za właściwy, ale zaznaczył że on sam nie uczestniczy w tym procesie i nie zamierza skorzystać z zasadzonych pieniędzy.