Posłowie PiS skrytykowali w piątek w Sejmie rząd za pośpiech przy wprowadzaniu reformy emerytalnej i brak jej merytorycznego uzasadnienia. Stefan Niesiołowski (PO) zarzucił z kolei Solidarności, że jej wniosek o referendum emerytalne jest szkodliwy dla Polski.

Były szef Solidarności, a obecnie poseł PiS Janusz Śniadek ocenił w trakcie debaty, że niezrozumiały jest ogromny pośpiech, z jakim rząd chce wprowadzać "tak doniosłe społecznie zmiany". Jego zdaniem, rząd wprowadza się je w taki sposób, "jakby były potrzebne na wczoraj" pomimo tego, że pierwsze efekty pojawią się dopiero za kilka lat.

"Rząd zachowuje się jak nieuczciwy akwizytor, który próbuje jak najszybciej sprzedać towar, zanim klient zorientuje się, jaki bubel mu się wciska" - zaznaczył Śniadek. Pytał stronę rządową dlaczego tak się dzieje. "Czyżby - mówiąc o wiarygodności papierów dłużnych - premier dawał do zrozumienia, że poziom zadłużenia Polski jest tak duży, że stajemy się zakładnikiem naszych wierzycieli?" - pytał.

Ponadto zastanawiał się, czy zagrożona jest polska suwerenność gospodarcza. "Przymusowe podniesienie wieku emerytalnego będzie oznaczało krzywdę i nieszczęście dla dziesiątków, może setek tysięcy ludzi" - ocenił Śniadek.

"Nie mogę uwierzyć w to, aby pan premier był gotów wyrządzić taką krzywdę dziesiątkom i setkom tysięcy Polaków po to, by chodzić po Brukseli w glorii reformatora" - powiedział poseł PiS. Pytał, jaki jest rzeczywisty cel tej reformy.

"Zwyczajne świnie poprzebierane w garnitury zmuszają swoich braci zwierzęta do pracy ponad siły"

Powiedział, że gdy patrzy na dzisiejszą Polskę, to stają mu przed oczami obrazy z książki "Folwark zwierzęcy" Georga Orwella. "Świnie, tak zwyczajne świnie poprzebierane w garnitury i fraki z cygarami w zębach zmuszają swoich braci zwierzęta do pracy ponad siły (...). Tak. W Polsce na nowo przeżywamy Folwark zwierzęcy. To dla dobra ludzi podnosi się ich wiek emerytalny" - ironizował Śniadek.

Także posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz skrytykowała planowaną przez rząd reformę emerytalną, gdyż - jej zdaniem - nie ma merytorycznego uzasadnienia. "Rząd nie przedstawił żadnych uzasadnień do projektowanej zmiany. Nie ma badań i analiz do skutecznego zastosowania egzotycznego w naszych warunkach pomysłu, który polega na tym, żeby starych, schorowanych ludzi zapędzić do roboty, a młodych wypędzić za granicę" - mówiła posłanka PiS. Zwróciła uwagę, że przeciętny wiek kończenia pracy w UE wynosi 60-63 lata.

"Rządzenie to nie stosowanie opresji i przymusu. Polityka to nie PR. Polityka to roztropna troska o dobro wspólne. Władzy nie bierze się po to, aby upokarzać i poniżać starych ludzi, skazując szczególnie stare kobiety na nędze i poniewierkę. Polacy są cierpliwi, dużo wytrzymują, ale nie darują panu, panie premierze, że poniża się godność kobiet" - oświadczyła Hrynkiewicz.

"To referendum jest dozwolone, ale niegodziwe"

Inicjatywę Solidarności w sprawie referendum skrytykował poseł PO Stefan Niesiołowski. W jego ocenie referendum zaproponowane przez NSZZ "Solidarność" jest nieuczciwe. "To referendum jest dozwolone, ale niegodziwe" - zaznaczył.

Zdaniem polityka PO Solidarność w manifestacjach obecnie formułuje hasła: "My dopiero wam pokażemy", "To jest (dopiero) początek". "To jest pewien scenariusz uliczny, pewien scenariusz przekreślenia wyniku wyborów i dojścia do władzy. I to referendum jest elementem tego scenariusza. Są zapowiedziane dalsze referenda, pikiety" - zaznaczył. Z tego powodu - ocenił Niesiołowski - to referendum jest "elementem bardzo szkodliwym i niebezpiecznym dla Polski".

Niesiołowski podczas debaty odniósł się także bezpośrednio obecnej organizacji NSZZ "Solidarność". "Daleko odeszła Solidarność od tej Solidarności, za którą na tej sali - już niestety coraz bardziej nieliczni ludzie - byli represjonowani, internowani, siedzieli w więzieniach. Daleko odeszła Solidarność, która (...) demonstruje nie pod sztandarami wybitnych Polaków, wielkich ludzi, tylko patronem tej manifestacji pod Sejmem jest Wład Palownik (...), Drakula" - mówił.

"Ta sama Solidarność, jeśli śpiewa Mury, to znaczy co? Mamy więźniów politycznych, mamy kraty, mamy w Polsce stan wojenny?. Czy ich opętało, czy nie zauważyli tego, że stan wojenny się skończył, a Polska jest niepodległa?" - pytał Niesiołowski. Podkreślił, że "heroiczny rozdział historii Polski jest zamknięty". Jak mówił, jeśli ktoś tego nie zauważa to jest "politycznym krótkowidzem".

"Kolejny przejaw zwalczania przez władze publiczne wszelkich form demokracji bezpośredniej"

Zdaniem innego posła PO Marcina Święcickiego referendum opiera się na nieistniejących prognozach demograficznych i stad też wniosek w tej sprawie powinien być odrzucony. Według niego, instytucja referendum jest dobra, ale nie we wszystkich kwestiach. "W naszym systemie konstytucyjnym jest to tylko środek uzupełniający. W niektórych przypadkach może być i tak, że referendum zubaża nasze możliwości podejmowania optymalnych decyzji, ogranicza nas i blokuje rozwój kraju" - zaznaczył Święcicki.

Krystyna Pawłowicz (PiS) oceniła, że sprzeciw PO wobec referendum to kolejny przejaw zwalczania przez władze publiczne wszelkich form demokracji bezpośredniej. Zaapelowała do posłów, by nie słuchali swoich "wyalienowanych szefów, ale swoich wyborców, z których 90 proc. jest przeciwnych podnoszeniu wieku emerytalnego".

Zawracając się do Dariusza Rosatiego (PO) - który zwracał uwagę, że referendum nie może dotyczyć wydatków i dochodów państwa, podatków i danin publicznych - powiedziała, żeby "nie wprowadzał w błąd, nie wypowiadał się na temat prawa, skoro go nie zna". "A nawet widzę, nie zna konstytucji, ponieważ konstytucja żadnych wyjątków nie czyni przy referendum, nawet dla danin publicznych. Proszę to sobie zapamiętać, a pan Rosati niech sobie poczyta konstytucję" - powiedziała.

"Kolejna rzecz, w której (Rosati) błąd zrobił - i to już w sprawie, na której powinien się znać - myli składkę finansową z daniną publiczną. Te środki finansowe, które zarobiliśmy, na cele emerytalne odkładane, to jest nasza prywatne własność pracowników" - mówiła Pawłowicz.

"Demografia jest nieubłagana"

Pawłowicz zarzuciła też środowiskom feministycznym, że nie dbają o interesy kobiet zagrożonych - jej zdaniem - rządowymi planami zmian w systemie emerytalnym. "Kobiety w Polsce potrzebują teraz pomocy i obrony, a gdzie jesteście feministki, waszego głosu w obronie kobiet jakoś nie słychać. Może dlatego, że tu chodzi o godne życie, a nie o śmierć" - powiedziała posłanka.

Do słów Pawłowicz odniósł się Tomasz Lenz (PO). Zarzucił jej, że w tym, co mówi, opiera się na emocjach, a nie na twardych danych. "Nie będę w stanie wskoczyć na wyższy poziom emocji, rozczaruję pewnie tym salę, ale nie dam rady, pani poseł zdobyła złoty" - ocenił.

Jak argumentował, "demografia jest nieubłagana, radykalnie maleje liczba Polaków w wieku produkcyjnym, do 2040 r. będzie o 5 milionów mniej Polaków mogących podejmować pracę".

W czasie, gdy mówił, w ławach PiS panowało poruszenie. "Ale słuchajcie, nie zachowujcie się jak dzieci, którym się tłumaczy podstawowe rzeczy, a które nie chcą słuchać. Mniej emocji. Wiem, że pani posłanka nakręciła spiralę emocji, ale sądzę, że teraz trzeba się już uspokoić i posłuchać" - zwrócił się Lenz do posłów PiS.