Groźby Iranu, który zapowiedział, że na sankcje gospodarcze ze strony Zachodu odpowie zamknięciem cieśniny Ormuz, blokując znaczną część światowego transportu ropy nie są poważne. Zamykając Ormuz Teheran odciąłby własny eksport do Chin - pisze w czwartek "WP".

We wtorek wiceprezydent Iranu ostrzegł, że jeśli na jego kraj nałożone zostaną międzynarodowe sankcje, Teheran zablokuje strategiczną cieśninę Ormuz, odcinając dostawy ropy naftowej. Jeśli Zachód nałoży embargo na eksport irańskiej ropy, "nawet jedna jej kropla nie przepłynie przez cieśninę Ormuz" - powiedział pierwszy wiceprezydent Mohammad Reza Rahimi.

Rzeczniczka stacjonującej w Bahrajnie V Floty USA, Rebecca Rebarich odpowiedziała w imieniu marynarki wojennej, że nie pozwoli ona żadnemu krajowi na blokowanie strategicznej cieśniny.

"Marynarka jest gotowa odpowiedzieć" na próbę zamknięcia cieśniny - powiedziała Rebarich. - Żadne przerywanie (dostaw ropy) nie będzie tolerowane.

"Washington Post" przypomina, że producenci ropy, którzy od lat wysłuchują gróźb Iranu w sprawie blokowania Ormuz, nie pozostali przez ten czas bezczynni. Zjednoczone Emiraty Arabskie kończą właśnie budowę ropociągu, omijającego Zatokę Perską, przez który będzie można przesyłać 2,5 mln baryłek ropy dziennie.

A sam Iran strzeli w sobie w stopę, blokując strategiczną cieśninę, bo potrzebuje jej tak samo jak Zachód - pisze Thomas Erdbrink z "WP", bowiem przez Ormuz Teheran wysyła ropę do swego największego klienta: Chin.

"Popełnilibyśmy ekonomiczne samobójstwo zamykając cieśninę Ormuz" - powiedział przedstawiciel irańskiego ministerstwa ds. ropy naftowej, który pragnął zachować anonimowość - pisze na zakończenie komentarza Erdbrink.