Od 40 lata pieniądze na pomoc są grabione przez skorumpowaną administrację. Szczyt LDC w Stambule potwierdza tę prawdę.
Miliardy dolarów pomocy pompowane w najbiedniejsze kraje świata (LDC) nie przynoszą efektów. Przez cztery dekady istnienia listy LDC ONZ skreśliła z niej tylko trzy państwa. Żadne nie zawdzięcza jednak sukcesu wsparciu z zewnątrz.
Do najbiedniejszych zostają zaklasyfikowane kraje, w których dochód na osobę nie przekracza 905 dol. (by zostać skreślonym z listy, trzeba już wykazywać 1086 dol.). Poza tym ONZ analizuje wskaźniki dotyczące poziomu głodu, ochrony zdrowia czy analfabetyzmu. Uwzględnia się jedynie państwa o niezrównoważonej gospodarce, opartej np. na eksporcie pojedynczych produktów spożywczych lub naturalnych, wrażliwych na zmiany cen.
Państwa LDC cieszą się preferencjami handlowymi w relacjach z UE i USA. Unia Europejska utrzymuje np. zerowe cła na większość towarów tam wyprodukowanych, poza bronią, amunicją, cukrem, ryżem i bananami. Państwa te mogą też liczyć na pomoc charytatywną, która w 2007 r. osiągnęła 32 mld dol., koordynowaną za pośrednictwem konferencji darczyńców. Rozpoczęta w poniedziałek pięciodniowa impreza w Stambule ma też służyć zbiórce funduszy.
Niestety, część tych pieniędzy jest przejadana przez urzędników. – Nie więcej niż 2/3 trafia do potrzebujących. Nie chodzi tu tylko o korupcję. Bo pomoc to też wielki biznes, z którego żyją firmy konsultingowe czy transportowe – mówiła „DGP” Ester Asin, szefowa organizacji charytatywnej CARE International. A są i bardziej drastyczne przypadki. Wśród urzędników ONZ rangę anegdoty ma opowieść o pomocy udzielonej głodującej Etiopii w latach 80., podczas stalinowskiego reżimu płk. Mengistu Haile Mariama. Szacuje się, że mniej niż 5 proc. datków trafiło do adresatów.
Od 1971 r., gdy ONZ po raz pierwszy ułożyła listę LDC, dopisano do niej 26 państw, a skreślono trzy: Botswanę, Malediwy i Zielony Przylądek. Botswana jest jednak ewenementem w skali Afryki, jeśli chodzi o poziom zarządzania i demokracji, a dwa wyspiarskie narody dorobiły się dzięki turystyce. Zasług ONZ w tym nie widać.
Mimo to w Stambule powtarzają się wezwania do zwiększenia puli środków na pomoc humanitarną. Szef ONZ Ban Ki-moon usiłował stonować nastroje, podkreślając, że najuboższym mogą pomóc nie zielone banknoty, lecz inwestycje i poprawa jakości rządzenia. Jest o co walczyć: na 15 operacji pokojowych ONZ osiem dotyczyło LDC. Z nich wywodzi się 60 proc. imigrantów. Choć ludność tych państw stanowi 13 proc. populacji świata, mają one zaledwie 1 proc. udziału w eksporcie i 2 proc. w inwestycjach.