Prawa człowieka, konflikty ekonomiczne i globalne problemy są tematem dwudniowych międzyrządowych rozmów amerykańsko-chińskich rozpoczętych w poniedziałek w Waszyngtonie.

Rozmowy - kolejna runda tzw. dialogu strategicznego i ekonomicznego między obu krajami - rozpoczęły się od pojednawczego wystąpienia sekretarz stanu Hillary Clinton. Powiedziała ona, że w odróżnieniu od niektórych amerykańskich polityków administracja prezydenta Baracka Obamy wcale nie uważa Chin za nieprzyjaciela.

Clinton i wiceprezydent Joe Biden oświadczyli jednak, że przeszkodą na drodze do harmonijnych stosunków między obu państwami jest naruszanie praw człowieka w Chinach.

"Jasno wyraziliśmy nasze zatroskanie co do praw człowieka. Martwimy się wpływem tej kwestii na naszą krajową politykę i na stabilizację w Chinach i w całym regionie" - powiedziała szefowa amerykańskiej dyplomacji.

Biden skrytykował Chiny za "niedawne represje, w tym aresztowania dziennikarzy, adwokatów, blogerów i artystów".

Przewodniczący ze strony chińskiej w rozmowach radca stanu Dai Bingguo replikował, że Chiny - jego zdaniem - czynią postępy w zakresie praw człowieka.

Z problemów ekonomicznych w rozmowach dominuje tym razem kwestia dostępu amerykańskich inwestorów do chińskiego rynku.

Stanom Zjednoczonym zależy, by gospodarka chińska była w większym stopniu oparta na popycie wewnętrznym

Według firm z USA, rząd w Pekinie wywiera na nie coraz większy nacisk, aby w zamian za zgodę na inwestowanie w Chinach dzieliły się swoimi technologiami z chińskimi przedsiębiorstwami państwowymi.

Administracja USA argumentuje, że więcej inwestycji zagranicznych w Chinach oznacza nowe, dobrze płatne miejsca pracy.

Stanom Zjednoczonym zależy, by gospodarka chińska była w większym stopniu oparta na popycie wewnętrznym, co podkreślił ostatnio minister skarbu Timothy Geithner.

Motorem jej rozwoju jest jednak wciąż głównie eksport, wspierany przez Pekin m.in. poprzez sztuczne zaniżanie kursu juana - główna kość niezgody w stosunkach USA-Chiny w ostatnich latach.

Kurs ten utrzymywany jest na poziomie około 25-30 procent niższym od realnej wartości, co pogłębia deficyt USA w wymianie z Chinami. Po naleganiach ze strony rządu amerykańskiego Chiny zgodziły się jednak na stopniowy wzrost kursu juana o 8 procent rocznie w stosunku do dolara.

W czasie rozmów w Waszyngtonie omawiany jest także problem Korei Północnej. Administracja od lat usiłuje tu przekonać rząd chiński do wywarcia większej presji na reżim w Phenianie, aby zrezygnował z budowy broni atomowej.