Decyzja wojewodów o zamknięciu dla publiczności na jeden mecz stadionów Legii i Lecha to efekt bezradności środowiska piłkarskiego, które nie potrafi sobie poradzić z przejawami chuligaństwa i bandytyzmu na obiektach - powiedział minister sportu Adam Giersz.

W wywiadzie udzielonym radiu TOK FM szef resortu przypomniał, że zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez sportowych, organy administracji mają prawo i obowiązek przeciwdziałać realnej możliwości naruszenia porządku prawnego.

"Państwo nie jest i nie może być bezradne w przypadkach łamania prawa, które zdarzają się na stadionach piłkarskich, musi zapobiegać takim zdarzeniom. To, co się wydarzyło we wtorek w Bydgoszczy było sygnałem, że zarówno w Warszawie jak i w Poznaniu na najbliższych meczach ligowych mogą być ci sami ludzie, którzy byli na finale Pucharu Polski. Aby sytuacja się nie powtórzyła, wojewodowie zdecydowali o zamknięciu obu obiektów" - powiedział minister sportu.

Gdy kluby sportowe nie reagują na przejawy łamania prawa, muszą wkraczać organy państwa. W Polsce dotychczas wydano około 170 klubowych zakazów stadionowych oraz ponad 1700 przez sądy. Zdaniem Giersza te proporcje winny być odwrotne, gdyż aktualne świadczą o tym, że nie wszystkim w takim samym stopniu zależy na egzekwowaniu prawa.

"Czekamy teraz na pozytywną reakcję klubów; decyzja wojewodów jest sygnałem, że państwo chce je wspierać w walce o spokój na obiektach. Liczę na to, że identyfikacja sprawców burd i zajść nie będzie trwała miesiącami, że minimalna kara grzywny za wtargnięcie na boisko wynosząca około 1700 złotych czy też kara pozbawienia wolności do lat trzech, nie będą martwą literą prawa" - podkreślił Giersz.

Minister przypomniał, że przy obowiązujących przepisach prawa, policja nie może działać bezpośrednio na terenie obiektu sportowego. Analizując akty wandalizmu i agresji do jakich nadal dochodzi na stadionach, można by stwierdzić, że przepis został wprowadzony zbyt wcześnie.

"Gdyby jednak tak się stało, a powrót pododdziałów policji na stadiony, stałby się faktem, byłaby to totalna porażka środowiska piłkarskiego" - zaznaczył Giersz.