To jest niedobry skład KRRiT, dlatego że nie jest pluralistyczny, nie ma przedstawiciela PiS - tak medioznawca prof. Wiesław Godzic ocenia nowy skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dodał, że dziś KRRiT potrzebuje nowych ludzi i nowego myślenia.

W środę Sejm wybrał do KRRiT dwóch kandydatów klubu Lewicy Sławomira Rogowskiego i Witolda Grabosia. Dołączyli oni do powołanych przez prezydenta Jana Dworaka i Krzysztofa Lufta oraz wskazanego przez Senat prof. Stefana Pastuszki. W radzie nie znalazł się żaden przedstawiciel PiS.

Sejm znowelizował też ustawy: o radiofonii i telewizji oraz abonamentową. Konsekwencją tej tzw. małej nowelizacji, która m.in. zmienia zasady wyłaniania zarządów i rad nadzorczych w TVP i Polskim Radiu, będzie wybór nowych władz mediów publicznych. Ustawa trafi teraz do Senatu.

"To jest niedobry skład KRRiT, m.in. dlatego, że nie jest pluralistyczny, nie ma przedstawiciela PiS. Uważam, że powinien być, szczególnie, że to byli dwaj poważni kandydaci" - powiedział w środę PAP Godzic. PiS zgłosił dwóch byłych członków rady - Macieja Iłowieckiego i Jarosława Sellina.

Według medioznawczy skład rady jest niedobry również z innego powodu. "Mnie się nie podoba sytuacja, w której w KRRiT są jej byli członkowie" - powiedział Godzic.(W latach 1995-2001 w skład rady wchodził Witold Graboś). "Sytuacja wymaga nowych ludzi i nowo myślących, widzących inną rolę rady. Widzę, że tutaj nie możemy liczyć na zbyt wielkie zmiany i nadal KRRiT będzie składała się z urzędników" - dodał Godzic.

Godzic podkreśla, że nowa rada powinna zająć się przede wszystkim edukacją medialną

W jego przekonaniu w radzie powinni zasiadać animatorzy kultury, ludzie, którzy budują ład medialny, ale w sposób czynny i "mniej urzędniczy".

Godzic podkreśla też, że nowa rada powinna zająć się przede wszystkim edukacją medialną, bo częstotliwości dla nadawców jest coraz mniej do przydzielania. Jednak nie widzi on w nowym składzie KRRiT osoby, która podjęłaby się tego zadania.

Jego zdaniem konieczna jest zmiana struktury samej rady, bo sytuacja, gdy pięcioosobowe gremium jest obsługiwane przez stuosobowe, albo liczniejsze biuro, jest nienormalna. Godzic zwraca też uwagę na brak zespołu stałych ekspertów. Według niego, obecnie praktyką jest zwracanie się o opinie do specjalistów, o których wiadomo, jakie prawdopodobnie mają nastawienie i polityczne, i merytoryczne.

Według Godzica, KRRiT powinna też dbać o rozwój kadr dla mediów i w tym celu współpracować z uczelniami i organizacjami medialnymi. Rada, zdaniem Godzica, musi też podejmować inicjatywy związane z etyką zawodową i medialną oraz animacją kulturową i edukacyjną.

Zdaniem medioznawcy, przed radą stoi też zadanie doprowadzenia do tego, żeby "ludzie z mediów publicznych rozmawiali z ludźmi z mediów komercyjnych". "Na razie ten związek jest jak gdyby przerwany, gdy tymczasem media są jednolite, a w Polsce nie myśli się o nich jako całości" - zauważył Godzic.

"To będzie miara naszej cywilizacyjnej zapaści"

Jak zaznaczył, do tego wszystkiego potrzebni są w KRRiT ludzie otwarci, nieliczący się ze zdaniem partyjnym, często przeciwko niemu występujący.

Pytany o proces cyfryzacji radia i telewizji, Godzic podkreślił, że nie o to chodzi, by w składzie KRRiT była osoba, która zna się na cyfryzacji, tylko by rada dopuściła ekspertów, nie tylko inżynierów i elektroników, ale i humanistów. Dodał, że wybrany w środę Witold Graboś świetnie zna się na cyfryzacji, ale "z punktu widzenia urzędnika". Tymczasem "krajowa rada nie powinna koncentrować się na płasko rozumianej cyfryzacji, tylko patrzeć na jej owoce".

Pytany, jak widzi losy projektu nowej ustawy medialnej autorstwa środowisk twórczych, który idzie o wiele dalej niż przyjęta w środę przez Sejm tzw. mała nowelizacja, Godzic odparł, że "na dużą nowelizację się nie doczekamy". "To będzie miara naszej cywilizacyjnej zapaści" - dodał.

Medioznawcza zwrócił uwagę, że w projekcie twórców nie ma mowy o oczekiwaniach wobec mediów publicznych, nie ma też na ten temat publicznej dyskusji. "Chcę, żeby padło wreszcie pytanie, czego oczekujemy po mediach publicznych w 2015 r.? Po co nam one są? Przecież to się wszystko łączy z komercją. Skąd przypuszczenie, że lepszy program edukacyjny, misyjny zrobi telewizja publiczna?" - pytał Godzic. Dodaje, że w tej chwili mówi się o tym, kto ma zarządzać, tylko nie wiadomo czym.