Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego to większa przewidywalność polskiej polityki. Ale bardziej zdecydowane poglądy Jarosława Kaczyńskiego w kwestiach rosyjskich mogą się okazać dla Polski korzystniejsze – uważają zagraniczni eksperci i politycy, z którymi rozmawiał „DGP”.
– Ani Francja, ani Unia Europejska nie obserwują tych wyborów z zainteresowaniem. To Donald Tusk będzie określał politykę Polski wobec Unii. Gdy trzy lata temu został premierem, potrafił doprowadzić do zasadniczej poprawy tych relacji, choć Lech Kaczyński był prezydentem – mówi Guy Sorman, francuski filozof i ekonomista.
– Nie chcę w żaden sposób sprawiać wrażenia, że Niemcom zależy na wyborze tego lub innego kandydata. Mogę powiedzieć jedno: jeśli Jarosław Kaczyński zostanie wybrany, stosunki Polski z Niemcami będą takie same jak wtedy, gdy prezydentem był jego brat – mówi Elmar Brok, doradca ds. europejskich kanclerz Angeli Merkel i eurodeputowany CDU.
Antonio Missiroli, prezes European Policy Center w Brukseli, uważa wręcz przeciwnie, że wynik wyborów znacząco wpłynie na stosunki Polski z UE. – Gdy dochodzi do kohabitacji, silniejszą pozycję ma ten, kto został wybrany później. Jeśli prezydentem zostanie Kaczyński, to będzie się starał wykorzystać swoją przewagę w wyborach parlamentarnych jesienią 2011. Dlatego można spodziewać się, iż zechce prowadzić własną politykę zagraniczną, często sprzeczną ze strategią rządową. Taki konflikt między prezydentem a premierem zaważy na polskiej prezydencji w UE w drugiej połowie 2011 r. – ocenia Missiroli.

Rosja woli Komorowskiego

Z racji kontekstów historycznych, a także okoliczności śmierci Lecha Kaczyńskiego, szczególne zainteresowanie budzi polityka obu kandydatów wobec Rosji. – W tej chwili mamy do czynienia z ogólnoeuropejską tendencją, jaką jest odejście od wspólnej unijnej polityki wobec Rosji na rzecz relacji bilateralnych. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Bronisław Komorowski będą się trzymać niezależności polskiej polityki zagranicznej. Inne postępowanie w obecnej sytuacji byłoby nierozsądne – mówi „DGP” Fiodor Łukjanow, redaktor naczelny pisma „Rosja w Globalnej Polityce”. Podstawową różnicą jest jego zdaniem to, iż Komorowski jest bardziej pragmatyczny, Kaczyński – bardziej emocjonalny.
– Kaczyński dąży do zachowania pozycji Polski jako niezależnego centrum decyzyjnego w regionie, co nie do końca podoba się Rosji. W związku z tym Moskwie łatwiej będzie się dogadać z Polską, na której czele stałby Komorowski – uważa.
Podobnego zdania jest Konstantin Zatulin, politolog i deputowany do Dumy z ramienia prokremlowskiej partii Jedna Rosja. – Z Lechem Kaczyńskim i jego zapleczem politycznym stosunki nie układały się najlepiej. Natomiast o wiele sprawniej odbywała się współpraca z rządem Tuska, o czym świadczą nie tylko personalne relacje, ale także wiele międzyrządowych porozumień. Dlatego Bronisław Komorowski, człowiek Tuska, jest dla nas bardziej przewidywalnym politykiem – ocenia Zatulin.
Zdaniem Edwarda Luttwaka, byłego doradcy Departamentu Stanu USA, a obecnie eksperta Center for Strategic & International Studies, bardziej zdecydowana postawa wobec Rosji jest dla Polski korzystniejsza. – Nawet w 2010 r. na pytanie, kto lepiej dałby sobie radę z Rosją, odpowiedź brzmi: Kaczyński. On po prostu mówi językiem, który Rosjanie rozumieją – mówi Luttwak. – Niestety, jedynym właściwym zachowaniem w stosunku do Rosji jest sztywność i ostrość. Wizja Kaczyńskiego jest więc w tym kontekście po prostu bezpieczniejsza dla Polski aniżeli wizja Komorowskiego – dodaje Luttwak.

Surowce już nie dzielą

Na szczęście traci na znaczeniu – co podkreślają zarówno eksperci rosyjscy, jak i amerykańscy – jeden z najważniejszych punktów spornych w stosunkach Warszawy z Moskwą, czyli bezpieczeństwo energetyczne. – Wraz ze spadkiem cen ropy opadły emocje. Dlatego obecnie dyskusja na temat projektów energetycznych charakteryzuje się bardziej realistycznym podejściem – twierdzi Łukjanow. – Decyzje w sprawie Nord Stream czy Możejek, niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem, będą podejmowane ze względu na ich gospodarczą opłacalność – dodaje Zatulin.
Luttwak oraz Jeffrey Mankoff z Council on Foreign Relations podkreślają z kolei, że perspektywa wydobywania w Polsce złóż gazu łupkowego stworzyła zupełnie nową sytuację, w której groźba rosyjskiego szantażu energetycznego jest coraz mniej skuteczna.
współpraca nd, pw