Minister środowiska prof. Maciej Nowicki podał się we wtorek do dymisji, a premier tę rezygnację przyjął. Nowicki był ministrem dwa lata, od początku rządu Donalda Tuska. Teraz zamierza przejść na emeryturę.

Prof. Nowicki powiedział we wtorek na konferencji prasowej, podczas której poinformował o swojej rezygnacji ze stanowiska, że przyjmując tekę "umawiał się z premierem nie na kadencję, ale na wykonanie zadania". Według niego zadanie to zostało wykonane, a premier wysoko ocenił jego realizację. "Premier powiedział, że wykonałem to zadanie nie tylko 100 proc., ale w 200 proc." - powiedział Nowicki.

Przypomniał, że pod 43 latach pracy, dwa lata temu, szykował się na emeryturę. "W tym momencie otrzymałem od premiera Tuska propozycję objęcia teki w ministerstwie środowiska. Wiedziałem, że to jest niesłychanie ciężka praca, która jest bardzo niewdzięczna, bo można się spodziewać słów krytyki, a nie pochwał. Ale zdecydowałem się propozycję przyjąć" - podkreślił Nowicki.

Opisując swoje dokonania w resorcie, przypomniał, że doprowadził m.in. do przyspieszenia i uproszczenia procedur środowiskowych, szybszego i efektywniejszego wykorzystywania funduszy unijnych, a także usprawnienia funkcjonowania resortu środowiska. Załagodził też kilkanaście konfliktów Polski z Komisją Europejską.

Zmieniło się też spojrzenie na ochronę środowiska - teraz jest postrzegane również jako sektor gospodarczy. Nowicki zaznaczył też, że umowy Polski z Hiszpanią i Irlandią dotyczące sprzedaży nadwyżki uprawnień do emisji świadczą o tym, że "na ochronie klimatu Polska zaczęła zarabiać".

Przypomniał, że dodatkowym zadaniem podczas jego kadencji była poznańska światowa konferencja klimatyczna ONZ.

Nowicki powiedział, że otwarcie przez niego w poniedziałek światowego szczytu klimatycznego ONZ w Kopenhadze było dobrym momentem, by zakończyć pracę zawodową. W poniedziałek Nowicki przestał być przewodniczącym konwencji klimatycznej ONZ i przekazał te funkcję Duńczykom.

"Jest to w moim życiu moment symboliczny, który nie każdy w życiu może przeżyć; mnie było to dane. Stwierdziłem, że jest to moment, w którym mogę powiedzieć +dziękuję+. Czterdzieści pięć lat w ochronie środowiska w moim przypadku zostało zakończone" - powiedział.

Dodał, że premier Donald Tusk zapewnił, że szanuje jego decyzję i tak samo ją przyjmuje. Podkreślił, że jedyną przyczyną jego odejścia było to, że wypełnił swoje zadanie, a nie konflikt z premierem.

Pytany o swojego następcę powiedział, że wie, kto nim będzie. W najbliższych dniach Nowicki ma spotkać się z premierem, by porozmawiać o kandydatach. Powiedział, że od środy jest na urlopie, a formalnie funkcję będzie pełnił do dnia, w którym prezydent wręczy mu odwołanie. Pytany, czy jego zastępca Stanisław Gawłowski byłby dobrym następca, uchylił się od odpowiedzi. "Premier jeszcze mnie o niego nie pytał, a gdy zapyta, to ta ocena pozostanie miedzy nim a mną" - zaznaczył.

Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował PAP, że premier wskaże następcę Nowickiego "w ciągu kilku tygodni". Nie chciał spekulować, kto mógłby zostać nowym ministrem środowiska. Graś poinformował też, że premier Donald Tusk najprawdopodobniej nie będzie wypowiadał się dla mediów przed wylotem do Bonn, gdzie udaje się w środę na kongres Europejskiej Partii Ludowej.



Nowicki urodził się w 1941 r. Był już wcześniej ministrem ochrony środowiska - w 1991 r. w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Od początku kariery naukowej związany jest z ochroną środowiska. Teraz zamierza podróżować.