Milion funtów dziennie ma kosztować walka operatorów z piratami, jeśli w Wielkiej Brytanii zostanie wprowadzone prawo pozwalające na odcinanie od sieci za naruszanie praw autorskich. To więcej niż rzekome straty przemysłu muzycznego. Pozostaje tylko jedno pytanie: na ile można wierzyć tym liczbom?

Przywykliśmy już do tego, że w dyskusjach na temat piractwa padają różne liczby. Wiele mówi się o stratach przemysłu muzycznego wynoszących miliony oraz o ogromnej skali piractwa. Liczby te najczęściej przedstawiają posiadacze praw autorskich, ale nie tylko oni.

W Wielkiej Brytanii władze znów chcą wprowadzenia prawa, które pozwoli na odcinanie internautów od sieci. Głos w tej sprawie zabrał John Petter, przedstawiciel operatora BT. Powiedział on serwisowi Mirror, że taka walka z piractwem będzie kosztowała operatorów 1 milion funtów dziennie. Ponieważ marże operatorów i tak są niskie, to koszt ten zostanie przeniesiony na abonentów, których rachunki zwiększą się o 24 funty rocznie (źródło: Clinton Manning, Internet piracy policing could add £24 to every phone bill).

Walka z piratami ma więc kosztować 365 mln funtów rocznie. Podając taką liczbę, Petter przebił przemysł muzyczny, który szacuje swoje straty na 200 mln funtów rocznie. Czy liczbom tym można wierzyć?

Można raczej stwierdzić, że zwalczanie piractwa jest kosztowne. Petter ma również rację, mówiąc, że nie powinno się odcinać całej rodziny od sieci za to, że nastoletni syn ściągnął piosenkę z internetu.

Można jednak wątpić w to, czy straty operatorów wyniosą milion funtów dziennie, podobnie jak można wątpić w to, czy przemysł nagraniowy traci swoje 200 mln rocznie. Obydwie liczby zostały przez kogoś wymyślone i żyją własnym życiem w różnych raportach, artykułach prasowych i (co najgorsze) w dyskusjach politycznych. Skąd się jednak wzięły?

Czytaj więcej: Dziennik Internautów