Strona rosyjska nie ma żadnych podstaw prawnych, by narzucać Polsce sposób prowadzenia i moment zakończenia śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej - oświadczyło we wtorek MSZ, odnosząc się do wypowiedzi ambasadora Rosji w Polsce Siergieja Andriejewa.

"W związku z wypowiedzią ambasadora Rosji w Polsce p. Siergieja Andriejewa dla portalu Wirtualna Polska w dniu 22 listopada br., Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadcza, że strona rosyjska nie ma żadnych podstaw prawnych, by narzucać Polsce sposób prowadzenia i moment zakończenia śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej" - napisano w komunikacie MSZ, przekazanym PAP we wtorek wieczorem.

"Wypowiedź ambasadora jest przykładem próby narzucania polskim śledczym wyniku dochodzenia. Potwierdza także wolę odwlekania przez stronę rosyjską decyzji o oddaniu władzom Polski szczątków samolotu Tu-154-M, które są własnością Rzeczypospolitej Polskiej. Taka postawa dla polskich władz jest nie do przyjęcia. W kontaktach ze stroną rosyjską Ministerstwo Spraw Zagranicznych każdorazowo podkreśla potrzebę jak najszybszego zwrotu wraku Polsce" - podkreślono.

Resort odniósł się do wywiadu opublikowanego we wtorek przez portal Wirtualna Polska, w którym rosyjski ambasador jest pytany m.in. o to, kiedy można się spodziewać, że Rosja przekaże Polsce szczątki Tu-154M. "Wrak oczywiście wróci do Polski, gdy rosyjskie śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej się zakończy. Czarne skrzynki też wtedy wrócą. Nikt przecież nie podaje w wątpliwość tego, że jest to polska własność" - odpowiada ambasador. Na uwagę, że decyzja dot. rosyjskiego śledztwa leży w gestii strony rosyjskiej, pada odpowiedź, że zależy ona jednak od strony polskiej. "Naszym zdaniem wszystko jest już wyjaśnione. Strona polska wciąż jednak ma nowe wątpliwości. W tej sytuacji nasi śledczy również powinni kontynuować własne prace" - mówi Andriejew w wywiadzie.

Na pytanie, czy rosyjskie śledztwo będzie trwać tak długo, aż strona polska uzna wersję z raportu MAK za prawdziwą i obowiązującą, Andriejew odpowiada: "aż będą wyjaśnione wszystkie kwestie, które jeszcze budzą wątpliwości po stronie polskiej".