Po blisko 2,5 roku wakatu libański parlament wybrał w końcu prezydenta kraju. Został nim cieszący się poparciem szyickiego Hezbollahu były dowódca armii Michel Aoun - w ramach umowy politycznej przewidującej, że premierem zostanie lider sunnitów Saad al-Hariri.

81-letni Aoun otrzymał w drugiej turze poparcie 83 deputowanych w liczącym 128 miejsc jednoizbowym parlamencie, przy wymaganej bezwzględnej większości wynoszącej 65 głosów. Na sali było 127 parlamentarzystów.

W pierwszej turze, która odbyła się wcześniej tego dnia, Aounowi zabrakło zaledwie dwóch głosów, by wygrać. Otrzymał 84 głosy przy wymaganych dwóch trzecich głosów (86), przy obecności co najmniej dwóch trzecich składu parlamentu.

"Przysięgam na Boga, że będę przestrzegał konstytucji i jej praw oraz że zachowam niezależność narodu libańskiego i pokój na jego ziemi" - powiedział Aoun w parlamencie.

W ramach podziału władzy w Libanie prezydentem może być jedynie chrześcijanin (maronita), premierem powinien być sunnita, a przewodniczącym parlamentu - szyita. Teki ministerialne oraz wyższe stanowiska w administracji państwowej dzielone są między przedstawicieli ludności muzułmańskiej i chrześcijańskiej.

Decyzja Haririego o udzieleniu poparcia Aounowi oznacza główne polityczne ustępstwo odzwierciedlające słabnącą rolę Arabii Saudyjskiej w Libanie oraz decydujące wpływy wspieranego przez Iran Hezbollahu - zwraca uwagę agencja Reutera. Arabia Saudyjska popierała Haririego i jego sojuszników przez lata politycznej walki z Hezbollahem i jego zwolennikami. Hezbollah od dawna ma bliskie związki z Iranem i uznawane jest przez USA i kilka innych krajów za organizację terrorystyczną.

Sześcioletnia kadencja obecnego prezydenta Michela Suleimana skończyła się 25 maja 2014 roku. Brak porozumienia pomiędzy partiami politycznymi co do sposobu wyboru prezydenta przyczyniła się do wielomiesięcznego paraliżu politycznego. (PAP)