Demokratyczna Partia Socjalistów (DPS) premiera Milo Djukanovicia, która wygrała niedzielne wybory parlamentarne w Czarnogórze, musi utworzyć rząd koalicyjny i liczy na partie reprezentujące mniejszości etniczne - podaje w poniedziałek serbskie radio B-92.

Prozachodnia partia Djukanovicia, który rządzi w Czarnogórze od 26 lat, zdobyła 41 proc. głosów, co przekłada się na 35 miejsc w 81-osobowym parlamencie; by móc utworzyć rząd, DPS musi mieć wraz z partnerami co najmniej 41 deputowanych.

Według B-92 Djukanović może liczyć na swych dotychczasowych partnerów, czyli partie mniejszości, oraz na będącą ostatnio w opozycji Socjaldemokratyczną Partię Czarnogóry (SDP), która w przeszłości była już sojusznikiem DPS i w niedzielnych wyborach zdobyła cztery mandaty.

Po zliczeniu wszystkich głosów ośrodek badawczy CEMI podał w poniedziałek, że drugie miejsce i 20,4 proc. głosów zdobył główny rywal DPS - Front Demokratyczny (DF), a trzecie zajęła koalicja Kljucz, również opozycyjna wobec DPS, która zdobyła 10,7 proc. poparcia.

Ugrupowania, na które może liczyć Djukanović, jak Partia Bośniacka, Chorwacka Inicjatywa Obywatelska i koalicja Albańczycy otrzymały w sumie cztery mandaty.

Frekwencja wyniosła 73,2 proc., co jest bardzo dobrym wynikiem jak na Bałkany.

Djukanović ogłosił wyborcze zwycięstwo, zapowiadając, że jego ugrupowanie "i jego tradycyjni partnerzy mają razem 42 mandaty" - podaje B-92.

Front Demokratyczny oraz koalicja kilku partii prorosyjskich i proserbskich, która buduje swoją program na krytyce zbliżania się Czarnogóry do NATO i UE, nawet po połączeniu sił nie są w stanie uzyskać parlamentarnej większości - podkreśla B-92.

Zwolennicy opozycji skrytykowali jednak w poniedziałek czarnogórskie władze za nieprawidłowości, do których ich zdaniem doszło podczas głosowania, w tym za zablokowanie w niedzielę na kilka godzin popularnych aplikacji komunikacyjnych Viber i WhatsApp. Według władz dzięki tym komunikatorom uprawiano "nielegalny marketing" polityczny - podaje Associated Press.

"Zablokowanie takich aplikacji byłoby nie do pomyślenia w normalnym kraju. Nigdy nie słyszałem o tym, by przydarzyło się to gdziekolwiek indziej w czasie wyborów" - powiedział w rozmowie z AP przywódca SDP Ranko Krivokapić.

Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) jeszcze w poniedziałek opublikowała raport na temat przebiegu głosowania, w którym stwierdza, że podczas wyborów "fundamentalne swobody były ogólnie respektowane". Jednak do zablokowania aplikacji komunikacyjnych dokument odnosi się krytycznie.

Europejska deputowana Marietje Schaake uznała, że takie kroki "nie powinny być podejmowane w celu uciszenia opozycji lub do ograniczania swobody zgromadzeń i wolności słowa". Jej zdaniem Unia Europejska powinna przyjrzeć się tej sytuacji i "sprawić, że (władze) przyjmą za to odpowiedzialność".

Tymczasem Djukanović powiedział, że niedzielne głosowanie było "historycznym wyborem między bliższymi więziami z NATO lub z Rosją" - cytuje Reuters.

Reuters przypomina też, że przed wyborami Djukanović mawiał, iż Rosja postrzegała te wybory jako sposobność do "wykolejenia pędu Bałkanów ku NATO i Unii Europejskiej".

Analitycy polityczni od dawno ostrzegali przed oznakami rosnących wpływów Moskwy w Czarnogórze, a niektórzy z nich postrzegają zeszłoroczne zaproszenie tego kraju do Sojuszu Północnoatlantyckiego jako próbę zrównoważenia tych wpływów - komentuje Reuters. (PAP)

fit/ kar/