Zmianę ordynacji wyborczej i unieważnienie dekretu o pasożytnictwie wymieniła wśród swoich priorytetów w niższej izbie parlamentu Białorusi, Izbie Reprezentantów, pierwsza od wielu lat deputowana opozycji Hanna Kanapacka.

Kanapacka, która w niedzielnych wyborach parlamentarnych wygrała w jednym z mińskich okręgów, startując z ramienia opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (ZPO), powiedziała, że zmiana ordynacji wyborczej to dla niej "zadanie numer jeden".

Będzie również dążyć do zniesienia prezydenckiego dekretu o pasożytnictwie - nakazuje on wnoszenie opłat osobom, które przepracowały mniej niż 183 dni w roku - oraz artykułu kodeksu karnego Białorusi o fikcyjnej działalności gospodarczej, przewidującego m.in. kary pozbawienia wolności za recydywę w tej sferze.

„Będziemy również starać się sprowadzić do minimum liczbę organów kontrolnych i regulacyjnych. Będziemy robić wszystko, by nasz rynek stał się bardziej otwarty i uczciwszy” – oznajmiła.

Towarzyszący Kanapackiej na konferencji prasowej szef ZPO Anatol Labiedźka zapowiedział, że deputowana w krótkim czasie przedstawi pakiet kilkudziesięciu ustaw.

„Hanna w ciągu roku zdoła zrobić więcej niż wszystkich 110 deputowanych poprzedniego parlamentu” – oznajmił.

Kanapacka powiedziała, że za swoją sojuszniczkę w Izbie Reprezentantów uważa – jeśli chodzi o sprawy rozwoju białoruskiego języka i kultury - wiceprzewodniczącą niezależnego Towarzystwa Języka Białoruskiego Alenę Anisim.

Nie wykluczyła jednak, że znajdzie także wśród innych deputowanych osoby myślące podobnie jak ona w kwestiach gospodarczych.

„Liczymy na pewien racjonalizm odnośnie do pakietu ekonomicznego i socjalnego. Dotąd (w parlamencie) było 110 osób, które wykonywały funkcję urzędników administracji prezydenta. Jeśli obok rozlegnie się głos człowieka, który stara się być prawdziwym parlamentarzystą, może ich to skłoni do wykonywania innych funkcji” – wyraził nadzieję Labiedźka.

Odnosząc się do zarzutów części opozycjonistów, że Kanapacka została „wyznaczona” przez władze, nie zaś wyłoniona w uczciwych wyborach, działaczka ZPO przyznała, że na Białorusi nie ma uczciwych i sprawiedliwych wyborów. Wyraziła jednak przekonanie, że wygrałaby również w sprawiedliwych wyborach.(PAP)