Ponad 30 proc. (31,29 proc.) wyniosła frekwencja w przedterminowym głosowaniu w wyborach do niższej izby parlamentu Białorusi, Izby Reprezentantów – poinformował w niedzielę w telewizji BTV sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Mikałaj Łazawik.

Przedterminowe głosowanie trwało od wtorku do soboty włącznie. Można w nim było uczestniczyć w godz. 10-14 i 16-19 (odpowiednio 9-13 i 15-18 czasu polskiego).

Na Białorusi nie ma możliwości głosowania poza miejscem zamieszkania i CKW przedstawia głosowanie przedterminowe jako wygodny dla wyborców sposób zapewnienia wysokiej frekwencji. Obserwatorzy i obrońcy praw człowieka oceniają jednak, że głosowanie przedterminowe jest polem do nadużyć wyborczych, gdyż obywateli nakłania się do udziału w nim, a wyniki głosowania łatwo sfałszować.

Niezależni obserwatorzy od pierwszego dnia przedterminowego głosowania informowali o zauważonych nieprawidłowościach, takich jak przymuszanie ludzi do oddania głosu czy zawyżanie frekwencji w protokołach.

Łazawik powiedział tymczasem, że żadnych poważnych nieprawidłowości nie zanotowano. Niektórzy wyborcy – według jego słów – skarżyli się, że nie we wszystkich punktach wyborczych zorganizowano bufety, albo że nie dostali zaproszenia na wybory. Przytoczył też przypadek na wsi, gdzie wyborca, przyszedłszy do lokalu wyborczego na 2 minuty przed godz. 19, zastał zamknięte drzwi.

„Bóg kocha Republikę Białoruś. Bo jeśli w Republice Białoruś odbywa się jakaś bardzo ważna kampania państwowa czy ogólnopaństwowe święto, Bóg zawsze daje ładną pogodę” – oznajmił Łazawik.

Zasadniczym dniem głosowania w wyborach jest niedziela.

W poprzednich wyborach parlamentarnych w 2012 r. po raz kolejny ani jeden kandydat opozycji nie trafił do parlamentu. Według misji obserwatorów OBWE tamte wybory nie były ani wolne, ani bezstronne. Frekwencja w głosowaniu przedterminowym wyniosła wówczas 25,9 proc.

Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)