W pobliżu katedry Notre Dame w Paryżu znaleziono w sobotę samochód osobowy z kilkoma butlami gazowymi. Jego właściciel trafił do aresztu. Figurował on na liście osób podejrzewanych o radykalizm religijny, sporządzonej przez francuskie służby specjalne.

Jeden z policjantów, cytowany w środę przez agencję Reutera, powiedział, że samochód miał włączone światła awaryjne. W środku było siedem butli gazowych. Jedna była pusta i znajdowała się na przednim siedzeniu pasażera.

Według dziennika "Le Figaro" pozostałe butle były w bagażniku. Gazeta podaje, że Peugeot 607 nie miał tablic rejestracyjnych. Inny funkcjonariusz powiedział Reuterowi, że w aucie nie było detonatora.

Według "Le Figaro" w związku z tą tajemniczą sprawą w środę rano w areszcie przebywało kilka osób. Gazeta pisze, że to niepokojące odkrycie jest poważnie traktowane przez francuskie służby w kontekście zagrożenia zamachami terrorystycznymi w kraju.

Pod koniec maja podczas odbywającego się za zamkniętymi drzwiami wysłuchania w izbie niższej parlamentu szef Generalnej Dyrekcji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DGSI) Patrick Calvar powiedział, że jest przekonany, iż dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) będą wkrótce stosować we Francji samochody pułapki - pisze "Le Figaro".

We wtorek rano premier Manuel Valls przypomniał, że zagrożenie atakami we Francji nigdy nie było tak duże jak obecnie. Według szefa MSW Bernard Cazeneuve tylko w sierpniu francuskie służby zatrzymały osiem osób, które były powiązane z siatkami terrorystycznymi. Co najmniej trzy z tych osób "miały gotowe plany" ataków terrorystycznych. (PAP)