Obie strony oskarżają się o przygotowania do eskalacji wojny w Donbasie.
Rzecznik Komisji Europejskiej zaoferował wczoraj mediację w zaostrzonym w ubiegłym tygodniu konflikcie między Rosją a Ukrainą – podała niemiecka agencja DPA. Nie jest jasne, na czym ta mediacja miałaby polegać, jednak gdyby doszła do skutku, oznaczałaby wyłom w formacie normandzkim, dotychczas uznawanym na Zachodzie za optymalną formułę godzenia Kijowa i Moskwy.
Wątpliwości wobec formatu normandzkiego, skupiającego Francję, Niemcy, Rosję i Ukrainę, wyrażała ostatnio Rosja. 10 sierpnia, gdy rosyjskie służby oskarżyły Kijów o planowanie operacji dywersyjnych na Krymie, prezydent Władimir Putin oświadczył, że w obliczu „ukraińskiego terroru” spotkania w formacie normandzkim „straciły sens”. Wcześniej jednak frustracja wywołana niemożnością realizacji porozumień rozejmowych z Mińska skłaniała różne kraje do wysuwania postulatów poszerzenia lub zmiany formatu. Podobne propozycje tuż po objęciu władzy zgłaszał też prezydent Andrzej Duda, jednak zostały one odrzucone przez Kijów za namową Berlina.
Równolegle zaostrzenie relacji rosyjsko-ukraińskich skomentował Moody’s. Agencja ratingowa wydała komunikat, w którym ostrzegła Moskwę, że dalsza eskalacja konfliktu nie pozostanie bez wpływu na wyniki jej wciąż kulejącej gospodarki oraz rating, obecnie ustalony na poziomie Ba1 z perspektywą negatywną. „Jeśli dojdzie do przeniesienia walk na nowy front na Krymie lub ich dalszej intensyfikacji w Zagłębiu Donieckim, międzynarodowe sankcje mogą zostać zaostrzone i poszerzone, co doprowadzi do nowego odpływu kapitału, osłabi rubla, a zarazem perspektywy odbudowy rosyjskiej gospodarki” – czytamy.
O ile rozpoczęcie wojny o Krym jest na razie mało prawdopodobne, to eskalacja konfliktu w Donbasie jest już faktem. W ostatnich dniach obie strony oskarżają się o nasilenie ostrzałów. Ukraińcy podali wczoraj rano, że przeciwnik w ciągu minionej doby 48-krotnie ostrzeliwał ich pozycje. Wywiad wojskowy HUR donosił, że Rosja może wkrótce spróbować poszerzyć granice samozwańczych republik ludowych. – Już rozpoczęto starania, by zepsuć nam możliwość świętowania Dnia Niepodległości (24 sierpnia – red.) – mówił na antenie 5 Kanału przedstawiciel HUR Wadym Skibicki. Przed dwoma laty rosyjska kontrofensywa, która przerwała zwycięski pochód ukraińskiej armii, rozpoczęła się właśnie w przededniu święta państwowego.
Podobne zarzuty wobec Ukraińców formułują separatyści. – W ciągu minionej doby ukraińskie oddziały karne ostrzelały Doniecką Republikę Ludową 578 razy – twierdził wczoraj w rozmowie z doniecką agencją DAN niewymieniony z imienia i nazwiska przedstawiciel dowództwa lokalnych oddziałów. Samozwańcze władze DRL (konkretnie Eduard Basurin, zastępca dowódcy korpusu resortu obrony DRL) informowały też o ściąganiu przez Kijów ciężkiej techniki wojskowej w pobliże linii rozgraniczającej pozycje obu stron. Brak jednak niezależnych potwierdzeń tego rodzaju oskarżeń.
Najważniejsze stolice apelują do Kijowa, a zwłaszcza do Moskwy, o wstrzemięźliwość i powstrzymanie się od eskalacji konfliktu. Na Ukrainie z zaskoczeniem przyjmowane jest w tym kontekście milczenie polskich władz. Od tygodnia Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie wydało żadnego oficjalnego oświadczenia w sprawie konfliktu krymskiego.