Tysiące pielgrzymów czekają na papieża Franciszka pod oknem papieskim. Gdy papież jechał na Franciszkańską, tłumy młodych ludzi biegły przez Planty, by go zobaczyć. Na drodze przejazdu papieża słychać było okrzyki: "Papa Francesco! Papa Francesco!".

"Abba ojcze", "Oto jest dzień, który dał nam Pan" - śpiewa tłum zgormadzony pod oknem papieskim, w którym wkrótce pojawić ma się Franciszek. Ludzie wdrapują się na parapety okien na parterze, trzymając się krat, by lepiej widzieć. W tłumie powiewają kolorowe flagi. Planty w pobliżu krakowskiej kurii są pełne ludzi, choć niewiele stamtąd widać.

Na trasie przejazdu ludzie witali papieża entuzjastycznie. Las rąk z wysoko uniesionymi smartfonami - tak można najkrócej określić to, co działo się na rogu ul. Straszewskiego i Podzamcza podczas przejazdu Franciszka. Własną fotografię papieża chciał mieć każdy. Tłum młodych pielgrzymów - m.in. Włochów, Hiszpanów, Niemców, Polaków, Ukraińców, Brazylijczyków - opanowała nadzwyczajna radość.

Gdy papież skręcił w ulicę Straszewskiego, setki młodych ludzi rzuciły się biegiem przez Planty, przeskakując przez klomby, tratując trawniki - wszystko po to, by jeszcze raz go zobaczyć.

"Papa Francesco! Papa Francesco!" - na trasie przejazdu papieża słychać było tylko te okrzyki, którym towarzyszyły rytmiczne oklaski. W kawiarnianych ogródkach nie było wolnego stołu, na którym ktoś z nadzwyczajną koncentracją nie wpatrywałby się w nadjeżdżającą kolumnę samochodów z Franciszkiem na czele.

Papież jechał w otwartym samochodzie, nieco wolniej niż w drodze na Wawel. Po drodze błogosławił wiernych. Uśmiechnięty, w papieskiej bieli i wysoko stojący w papamobile, czynił wobec kilkusetosobowej grupy młodzieży znaki krzyża.

Pielgrzymi oczekujący na trasie przejazdu bardzo się niecierpliwili. Co chwilę padała fałszywa pogłoska, że "Franciszek już jedzie" i wszyscy zrywali się na równe nogi, by go zobaczyć. Fałszywy alarm najczęściej wywoływał przejazd kilku rządowych samochodów na sygnale.(PAP)