„Rząd kupuje głosy wyborcze. To nieliczenie się konsekwencjami, bo ważniejsze jest zdobycie dodatkowego miliona, a konsekwencjami ktoś będzie się martwił za 5 lat” – uważa ekonomista. Dodaje, że gospodarcze działania rządu „to oczywiście rozruszanie gospodarki”, bo „jeśli oszczędzamy na samochód i w pewnym momencie decydujemy, że idziemy zabalować, to rozpędzamy nasze życie osobiste”. „W tej chwili to, co rząd robi, to zmniejszanie oszczędności. Bal jest. Za bal zwykło się kiedyś płacić rachunek, ale chwilowo nikt się tym nie przejmuje. Jeśli wciąż to będzie się działo w takim tempie, to czeka nas kac” – ocenia prof. Orłowski.
Pytany o to, czy jako członek Narodowej Rady Rozwoju doradzałby prezydentowi podpisanie ustawy o płacy minimalnej odpowiada, że „prezydent i tak ją podpisze”. „Nie pytając o zdanie. Nie mam cienia wątpliwości, jak się będzie zachowywać” – dodaje.
Czytaj więcej: RMF FM