Zaostrzenie kar za najcięższe przestępstwa na tle seksualnym jest dopuszczalne - uważają eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Są jednak oni przeciwni możliwości wprowadzenia wobec sprawców takich czynów kary dożywocia bez możliwości warunkowego, przedterminowego zwolnienia.

Zaostrzenie odpowiedzialności karnej za najbardziej brutalne przestępstwa na tle seksualnym, m.in. wobec dzieci, zapowiedział w środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Chce, by kary mogły być wymierzane w granicach od miesiąca do 30 lat więzienia. Sprawców można byłoby też skazywać na dożywocie bez możliwości warunkowego zwolnienia; możliwe też byłoby niestosowanie wobec nich zasady przedawniania karalności.

Karnista z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Piotr Kruszyński ocenił, że w odniesieniu do najcięższych przestępstw kary powinny zostać zaostrzone. "Trzeba jednak zastrzec, że chodzi tu o surowe kary w stosunku do okrutnych przestępstw z użyciem przemocy. Znacznie bardziej ostrożnym należy być wobec sprawców np. przestępstw gospodarczych" - powiedział.

W tym kontekście - jak dodał - należy też pamiętać o planowanym przez resort sprawiedliwości uelastycznieniu kar za drobne przestępstwa. "Bardzo krótkie - nawet kilkudniowe - kary pozbawienia wolności mogą skutecznie odstraszać sprawców, którzy nie są zdemoralizowani. Takie rozwiązanie przyjęte jest w wielu krajach" - powiedział.

Także znany adwokat mec. Jacek Dubois uważa, że takie zaostrzenie kar nie budzi kontrowersji. Zwrócił uwagę, że sądy nadal miałyby możliwość dostosowywania wymiaru kary do stopnia zawinienia, a zwiększenie "widełek" przy szczególnie drastycznych czynach nie wpłynęłoby na zwiększenie stopnia represji prawa.

Prof. Kruszyński ma obawy co do wprowadzenia kary dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości warunkowego, przedterminowego zwolnienia. "Sprawca skazany na taką karę, jeśli w trakcie jej odbywania dokona kolejnego zabójstwa, na przykład współwięźnia, de facto będzie bezkarny, bo żadnej surowszej kary nie będzie można już mu wymierzyć" - zaznaczył. Przypomniał, że obecnie nawet w przypadku najbardziej surowych wyroków dożywotniego pozbawienia wolności istnieje teoretyczna możliwość zwolnienia, np. po 40 latach, co może stanowić pewien hamulec przed popełnieniem kolejnych czynów zabronionych.

"To bardzo zły pomysł" - mówi mec. Dubois o karze bezwzględnego dożywocia, która - według niego - jest gorsza niż kara śmierci, gdyż "całkowicie eliminuje i pozbawia jakiejkolwiek nadziei". Według niego, takiej osobie "puszczą wszelkie hamulce", skoro nie będzie dla niej szans na wyjście na wolność, choćby po 40 latach. Nie będzie wtedy ona mieć żadnych oporów, aby zabić współwięźnia, strażnika więziennego czy psychologa - bo i tak nie opuści nigdy murów więzienia. "Ta koncepcja to porażka systemu penitencjarnego, bo przyznająca niemożność resocjalizacji, a także narażająca funkcjonariuszy więziennictwa oraz współwięźniów" - powiedział adwokat.

Prof. Kruszyński pozytywnie odnosi się natomiast do zapowiedzi wyłączenia możliwości przedawniania karalności najcięższych przestępstw o charakterze pedofilskim. Dodał, że jest to specyficzna kategoria przestępstw, które nawet po wielu latach winny spotykać się z prawnokarną reakcją państwa. Jak jednak zastrzegł, wprowadzenie braku przedawnienia tych przestępstw powinno mieć charakter wyjątkowy, a zmiany w prawie nie powinny dotyczyć ogólnych zasad przedawnień.

Przeciwko nieprzedawnianiu opowiada się zaś mec. Dubois, argumentując, że system prawa ma szanować ogólne zasady. "Jeśli dokona się jednego wyjątku w zasadzie przedawniania karalności każdego przestępstwa, to zaczyna się załamywać cały system" - powiedział. Według niego dziś państwo wprowadzi wyjątek co do ciężkiego przestępstwa seksualnego, potem ten katalog zostanie jeszcze bardziej rozszerzony, "a na koniec obudzimy się w państwie, w którym przestanie obowiązywać zasada przedawniania".

Według adwokata 17-latek generalnie nie powinien odpowiadać za swój czyn jako 70-latek. Mec. Dubois ocenił ponadto, że niezmiernie rzadkie są sytuacje, aby po 30 latach odkryto sprawcę danego przestępstwa. Jego zdaniem praktyczne zastosowanie wyłączenia przedawniania będzie zatem rzadkie. "Ktoś próbuje zdyskontować prawo na swą popularność, bo nikt nie akceptuje gwałtu" - dodał.(PAP)