Nieudolność, nieskuteczność, opieszałość, nepotyzm, brak działań wyprzedzających, arogancja wobec organizacji rolniczych - tak minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel określił rządy koalicji PO i PSL w obszarze rolnictwa. Jako przykład patologii podał zatrudnianie krewnych w agencjach.

"Polityce rolnej brakowało spójności, cechowała ją fragmentaryczność działania, podszyta brakiem kompetencji. Nic dziwnego, że obecnie w wielu dziedzinach na wsi mamy do czynienia z trudną sytuacją" - powiedział.

Według niego brak reakcji rządu i opóźnione działania doprowadziły do destabilizacji na podstawowych rynkach w Polsce. Olbrzymie trudności - jak mówił - przeżywa polskie mleczarstwo. "Zgoda na rezygnację z kwotowania produkcji mleka, a także obłożenie rolników olbrzymimi karami za przekroczenie limitów pogorszyły wydatnie sytuację na tym rynku" - mówił. "Tragiczna" jest - jak podkreślił - sytuacja na rynku mięsa wieprzowego i w chowie trzody chlewnej, a regres w produkcji rolniczej nastąpił w niemal wszystkich obszarach. Poprzednia ekipa - przekonywał - dopuściła do niekontrolowanej sprzedaży polskiej ziemi. Minister rolnictwa uznał także, że nie podejmowano znaczących działań, by niwelować różnice między miastem a wsią.

Według Jurgiela funkcjonowanie resortu rolnictwa obrazuje zjawisko wydawania środków - z budżetu agencji przeznaczonego na promocję instrumentów pomocowych dla rolników - na działania wizerunkowe rządzącej wówczas koalicji, takie jak spoty, reklamy i audycje "w środkach masowego przekazu przychylnych partiom rządzącym". Jak mówił, łącznie w latach 2008-15 na działania promocyjno-informacyjne wydano 36 mln 166 tys. zł.

Inny przykład patologii wymieniony przez Jurgiela to "nepotyzm i kumoterstwo w agencjach". Według niego faworyzowano krewnych przy zatrudnianiu, wynagradzaniu i nagradzaniu. Według Jurgiela, w latach 2008-2012, 23 z 81 członków kierownictwa ARMiR miało członka rodziny lub osobę bliską w agencji.