Ani były prezydent USA George Bush, ani jego syn były prezydent George W. Bush nie poprą w nadchodzących amerykańskich wyborach Donalda Trumpa, który ma zapewnioną nominację Republikanów w wyścigu do Białego Domu. Obaj nie mają zamiaru włączać się w kampanię.

Bushowie to jedyni żyjący byli prezydenci USA z ramienia Republikanów.

Rzecznik George'a Busha powiedział brytyjskiemu "Guardianowi", że "w wieku 91 lat prezydent Bush wycofał się z polityki". Z kolei rzecznik George'a W. Busha wydał komunikat, w którym zapowiedział, że "prezydent George W. Bush nie planuje udziału ani komentowania kampanii prezydenckiej".

Zdaniem komentatorów decyzja obu byłych szefów państwa ma też wymiar osobisty - brat George'a W. i drugi syn George'a, były gubernator Florydy Jeb Bush, bez sukcesu kandydował w prawyborach Republikanów, ale wycofał się już w lutym br. Trump określał go w kampanii jako "mało energicznego" oraz wyśmiewał jako rzekomy "wstyd dla rodziny".

"Brak poparcia przychodzi w momencie, kiedy Trump stał się domniemanym nominatem (Partii Republikańskiej) i wiele osobistości partyjnych próbuje pogodzić się z faktem, że demagogiczny gwiazdor reality TV (Trump wystąpił w serialu telewizyjny "The Apprentice"-PAP) będzie w listopadzie niósł sztandar partii" - pisze "Guardian", który przewiduje trudności z uzyskaniem jedności partyjnej wokół kandydatury miliardera.

Niektórzy prominentni senatorowie Republikanów zapowiedzieli już, że nie będą głosować za Trumpem; inni powiedzieli, że choć w wyborach zagłosują za kandydatem partii, to nie będą występować publicznie, otwarcie go popierając.