Minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz mówił, że Kurski otrzymał prezesurę, gdyż jest "gwarancją przywrócenia równowagi w mediach publicznych" i "doskonale zna i rozumie media".

"To jest człowiek, który wie, w jaki sposób muszą funkcjonować media, aby gwarantować wszystkim Polakom dostęp do uczciwej i rzetelnej informacji na temat tego, co dzieje się w polityce. To jest człowiek, który wie, jak być w opozycji, i jak to jest być w okresie sprawowania władzy, w związku z czym ma doświadczenie i zrozumienie praw opozycji i praw rządzących" - mówił Jackiewicz.

Sam Kurski podkreślał, że zamierza chronić "niezależność telewizji publicznej od zagrożeń ze świata polityki".

"Powierzenie przez ministra skarbu funkcji prezesa zarządu Telewizji Polskiej traktuję jako wielki honor i zobowiązanie: zobowiązanie do przywrócenia telewizji publicznej standardów uczciwej informacji, przywrócenia zasady uczciwej debaty, uczciwej walki nieskrępowanych przeciwieństw, różnych opcji patrzenia na świat" - powiedział nowy prezes TVP dziennikarzom. Jego zdaniem do tej pory duża część polskich widzów była tej możliwości pozbawiona.

Kurski to długoletni polityk PiS, przed nominacją piastował funkcję wiceministra kultury w rządzie Beaty Szydło. Brał też m.in. udział w zwycięskiej kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego w 2005 r. Głośnym echem odbiły się jego słowa z jednego z wywiadów, w którym powiedział, że dziadek Donalda Tuska - kontrkandydata Kaczyńskiego - na ochotnika zgłosił się podczas wojny do Wehrmachtu.

Przedstawiciele opozycji krytycznie odnieśli się do nominacji Kurskiego. Tomasz Siemoniak (PO) ocenił w piątek, że powołanie na stanowisko prezesa Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego, którego określił jako "aktywnego polityka słynącego z takiej brawury i z powiedzonek w rodzaju o +ciemnym ludzie+" oznacza, że w TVP "będzie propaganda jednej strony".

Podobnie zareagował na tę nominację szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Zdaniem przywódcy ludowców Kurski to "mocno zaangażowany" polityczny "frontowiec" PiS, więc nie może być mowy o jakiejkolwiek apolityczności TVP pod jego kierownictwem.

"We wszystkich krajach, gdzie wprowadzono tego typu zasady, że rządzący przejmują telewizję, oglądalność takiej telewizji bardzo spadała i trzeba mieć to na uwadze" - tak zmiany w tzw. ustawie medialnej i nominację dla Kurskiego ocenił Ryszard Petru z Nowoczesnej.

Według polityków PiS oceny te są niesprawiedliwe. "Wszystkim krytykom tej decyzji chciałbym przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno, kiedy te same funkcje obejmowali czynni politycy innych opcji politycznych, tych głosów krytyki nie było. W związku z powyższym proszę o odrobinę przyzwoitości" - odpierał zarzuty Dawid Jackiewicz. "Oceniajmy pana Kurskiego po jego czynach" - zaapelował.

Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński przekonywał, że pod kierownictwem Kurskiego TVP będzie bardziej proobywatelska, a w tworzeniu programu większy niż do tej pory udział będą miały organizacje pozarządowe.

Podobnych kontrowersji nie wzbudziło ogłoszenie nazwiska nowej szefowej Polskiego Radia Barbary Stanisławczyk, wieloletniej dziennikarki publikującej m.in. w "Po prostu", "Tygodniku Solidarność", "Kobiecie i Życiu", "Pani", "Twoim Stylu", byłej redaktorki "Sukcesu" oraz autorki książek, m.in. "Ostatni krzyk. Od Katynia do Smoleńska historie dramatów i miłości", "Kto się boi prawdy? Walka z cywilizacją chrześcijańską w Polsce", "Matka Hłaski", "Czterdzieści twardych", czy "Miłosne gry Marka Hłaski".

W piątek powołano na wiceprezesa TVP Macieja Staneckiego, a do zarządu Polskiego Radia Marcina Paladego i Jerzego Kłosińskiego. Jak powiedział PAP wiceminister kultury ds. reformy mediów publicznych Krzysztof Czabański, w poniedziałek minister skarbu zaprezentuje nowe składy rad nadzorczych obu spółek.

Zmiany we władzach spółek mediów publicznych wynikają z noweli ustawy o radiofonii i telewizji, która po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę w czwartek, weszła w życie w piątek. Na jej mocy wygasły kadencje dotychczasowych zarządów i rad nadzorczych Telewizji Polskiej i Polskiego Radia, a wybór nowych władz - do czasu przeprowadzenia kompletnej reformy mediów publicznych - przypadł ministrowi skarbu państwa.

Jak zaznaczył w piątek podczas rozmowy z dziennikarzami Krzysztof Czabański, personalne zmiany w mediach to tylko pierwszy krok ku naprawie mediów publicznych.

"Jak Państwo wiecie planujemy dużą ustawę medialną, która będzie procedowana mniej więcej za 3-4 miesiące w polskim parlamencie, i ta ustawa przekształci media publiczne w media narodowe, rozszerzy pojęcie misji publicznej, i media - do tej pory nazywane mediami publicznymi, a od czasów tej ustawy (...) mediami narodowymi - będą rozliczane tylko i wyłącznie z realizacji swojej misji, czyli będą służyć obywatelom i dobru publicznemu" - zaznaczył Czabański.

Projekt dużej ustawy medialnej zakłada m.in., że z dniem wejścia ustawy w życie dotychczasowe spółki zostaną przekształcone w państwowe osoby prawne, a ich szefów będzie mianować nowa Rada Mediów Narodowych, której członków wskażą z kolei Sejm, Senat i Prezydent. Według projektu, stosunek pracy pracownika nawiązany przed dniem przekształcenia wygaśnie z upływem 3 miesięcy po dniu ogłoszenia ustawy, chyba że do tego czasu strony zawrą umowę przewidującą dalsze trwanie stosunku pracy. Projekt przewiduje, że w wypadku nowych szefów mediów narodowych nie będzie obowiązywać kadencyjność, nie przewiduje się też konkursów na te stanowiska.

Wprowadzone i planowane zmiany w polskim prawie medialnym stały się przedmiotem zainteresowania instytucji europejskich. W piątek, m.in. w tej sprawie z kierującą przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Polsce Marzenną Guz-Vetter spotkał się wiceszef MSZ Konrad Szymański. Po rozmowie Guz-Vetter powiedziała dziennikarzom, że rozmowa była "dobra i rzeczowa" oraz "pozwoliła wyjaśnić wiele wątpliwości" w sprawie tzw. małej ustawy medialnej. Zaznaczyła też, że poszanowanie państwa prawa i poszanowanie pluralizmu mediów stanowi podstawową wartość UE.

Komisja Europejska otrzymała w czwartek wieczorem od polskiego rządu odpowiedź na list dotyczący ustawy o radiofonii i telewizji. Według rzecznika KE Margaritisa Schinasa Komisja analizuje obecnie to pismo. W ub. tygodniu wiceszef KE Frans Timmermans wysłał list do szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry ws. ustawy o radiofonii i telewizji, prosząc o informacje na ten temat i wykazanie, jak przepisy unijne, mówiące o konieczności promowania pluralizmu w mediach, były uwzględniane w przygotowywaniu ustawy.

Rada Programowa Radia Kraków SA w apelu przyjętym w piątek jednomyślnie (przy obecności 12 z 15 jej członków) zwróciła się do prezydenta RP i parlamentarzystów o podjęcie szerokiej debaty społecznej w sprawie zmian w systemie funkcjonowania mediów publicznych. Zaproponowano by jedna z takich debat odbyła się właśnie w rozgłośni w Krakowie. „Uważamy, że zapewnienie mediom publicznym stabilnego finansowania, gwarantującego produkcję wysokiej jakości programu, przeciwdziałanie komercjalizacji mediów publicznych, zagwarantowanie niezależności od wpływów politycznych to cele, co do których istnieje powszechna społeczna zgoda” – napisano w apelu.

Rada Programowa Radia Kraków uważa, że analizując stan mediów publicznych w Polsce nie można nie zauważać różnic pomiędzy poszczególnymi spółkami. Jak napisano w dokumencie na tym tle Radio Kraków wyróżnia „rzetelna i obiektywna informacja i publicystyka”, „promocja wysokiej kultury” oraz „tworzenie ambitnego, misyjnego programu”. (PAP)