Kilka znanych włoskich cyrków zamieszanych jest w proceder nielegalnej imigracji. Prokuratura w Palermo ustaliła, że ich właściciele czerpali zyski z wystawiania fikcyjnych zaświadczeń o zatrudnieniu przybyszów z Indii, Bangladeszu i Pakistanu

Właściciele cyrków w zmowie z przemytnikami nielegalnych imigrantów zatrudnili fikcyjnie około sześciuset osób na etatach tancerzy, linoskoczków czy bileterów. Faktycznie osoby te nie były nigdy nie tylko na cyrkowej arenie, ale nawet na widowni. Zaświadczenie o fikcyjnej pracy potrzebne im było jedynie do zalegalizowania pobytu we Włoszech. Jak twierdzi prokuratura w Palermo, było to możliwe wyłącznie na Sycylii, która jako region autonomiczny nie musi weryfikować składanych w urzędzie dla cudzoziemców dokumentów.

Organizacja przestępcza, której cyrki były ostatnim ogniwem, zarobiła co najmniej siedem milionów euro. Część pieniędzy pobierał nieuczciwy urzędnik władz regionu, bez którego cały ten proceder były niemożliwy.