Eksperyment pod tytułem „Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji” się nie udał. Co zaproponuje nowy rząd? Specjalnego pełnomocnika czy może jednak sprawy zostaną w starym resorcie. Scenariuszy jest kilka.
Blamaż – tak o wynikach pierwszego naboru na nowe e-projekty w administracji mówi branża. Do konkursu złożono 39 wniosków na kwotę 2,75 mld zł. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju zarezerwowało na ten cel 945,5 mln zł, ale zapowiadało, że może zwiększyć tę kwotę, jeśli będzie zapotrzebowanie. Nie ma takiej potrzeby. Większość projektów prezentowała tak słaby poziom, że tylko sześć przeszło przez sito.
– Nowa perspektywa miała dać szanse na zbudowanie potrzebnych e-usług, które pchnęłyby administrację na nowoczesne tory. Okazuje się, że nie ma na to pomysłu – rozkłada ręce Dariusz Nowakowski, ekspert ds. informatyzacji, współautor raportu „Informatyzacja państwa przy wsparciu funduszy strukturalnych UE – podsumowanie dekady”. Uważa, że niezbędne są zmiany w zarządzaniu cyfryzacją.
O czym mowa? Program Operacyjny Polska Cyfrowa to blisko 10 mld zł do wydania na internet szerokopasmowy, e-usługi i walkę z wykluczeniem cyfrowym. Spore środki zarezerwowane są też w programach regionalnych, ale – jak twierdzą eksperci – te fundusze nie są zaplanowane w optymalny sposób. Branża wskazuje też na inne problemy. – W Polsce nie ma jasnego terminu, czym jest przemysł informatyczny. A pracuje w tym sektorze ponad 100 tys. osób, więcej niż górników, a informatykę studiuje 75 tys. osób – mówił na II Kongresie Polski Cyfrowej Michał Jaworski z Microsoft Polska. Nie ma też wyraźnych działań w resorcie nauki i szkolnictwa wyższego, a w resorcie edukacji – jak krytykuje Paweł Nowak z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego – też nie zbudowano komplementarnej koncepcji „szkoły cyfrowej”, tylko wydatkowane są pieniądze na cząstkowe programy.
Problemów do rozwiązania dla nowego rządu nie brakuje. Ale ta dziedzina nie jest dla PiS kluczowa. Brakuje nawet koncepcji, co zrobić ze spadkiem po rządach PO, czyli MAiC. Latem poważnie rozpatrywany był wariant, w którym doszłoby do rozdzielenia kompetencji MAiC między reaktywowane Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz resort infrastruktury i powołanie pełnomocnika rządu ds. cyfryzacji w randzie sekretarza stanu. – Dochodzę do wniosku, że aby ta osoba miała naprawdę silną pozycję, będzie potrzebowała wsparcia administracji konkretnego resortu. Skłaniam się do koncepcji, by taki pełnomocnik jako nowoczesny ośrodek koordynacji był przynajmniej wiceministrem, najlepiej w MSWiA – tłumaczy Nowakowski. Równolegle zaczęła się pojawiać nowa koncepcja: utrzymania resortu ds. cyfryzacji, ale bez części administracyjnej. Jak dotąd żaden z pomysłów nie wygrał.
Nie ma też oczywistego kandydata na ministra. Jako potencjalny pełnomocnik w randzie wiceministra lub ministra MSWiA pojawia się Jarosław Zieliński, były wiceminister w tym resorcie, którego doradcą był właśnie Nowakowski. W kontekście utrzymania ministerstwa ds. cyfryzacji są dwie poważne kandydatury. Jedna to Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej w latach 2006–12. Jej najgroźniejszym kontrkandydatem jest Grzegorz Bliźniuk, były dyrektor departamentu systemów informatycznych administracji publicznej w Ministerstwie Nauki i Informatyzacji, a potem w rządzie PiS wiceminister MSWiA.
Według ekspertów niezależnie od tego, jaka koncepcja by wygrała, nowy zarządzający powinien skupić się na sferze usługowej cyfryzacji, czyli dostarczaniu e-usług obywatelom. Nowakowski uważa, że trzeba zacząć od skontrolowania i wyczyszczenia z błędów rejestrów państwowych, takich jak PESEL i CEPiK. Nikodem Bończa-Tomaszewski, szef Centralnego Ośrodka Informatyki, podkreśla, że już działający portal Obywatel.gov.pl powinien zostać szybko rozbudowany na wzór brytyjskiego Gov.uk, by ludzie mogli znaleźć wszystkie e-usługi w jednym miejscu.
– Trzeba też przemyśleć metody cyfrowej identyfikacji obywatela, bo podpis cyfrowy się nie przyjął. Dla obywateli i przedsiębiorców wartościowe byłoby zbudowanie platformy e-usług finansowych, która pozwoliłaby płacić podatki czy składki ZUS w łatwy i przyjazny sposób – twierdzi Bończa-Tomaszewski.
Ale reforma cyfryzacji to nie tylko kwestia decyzji, kto i z jakiego miejsca będzie odpowiadał za zarządzanie nią. To także rozstrzygnięcia, kto ma nowe systemy wykonywać. Za dawnym Centrum Projektów Informatycznych (od kilku dni funkcjonuje już jako Centrum Cyfrowej Administracji) ciągnie się niesława związana z korupcją, ale i z nieskutecznym wprowadzaniem ePUAP2. Centrum Systemów Informatycznych Służby Zdrowia, jak opisywaliśmy, nie dało sobie rady z największym projektem e-administracji – eZdrowie. W tym kontekście widoczne są coraz większe ambicje wspomnianego COI. Ta koncepcja jest bliska temu, co PiS lansował. W raporcie Nowakowskiego jest napisane: „Cały os´mioletni budz˙et 7. osi priorytetowej w wysokos´ci 4,28 mld zł został podzielony na zaledwie 41 projektów, co oznacza, z˙e s´rednia wielkos´c´ projektu wynosi powyz˙ej 100 mln zł, a zaledwie 5 projektów opiewa na kwoty poniz˙ej 20 mln zł, co w oczywisty sposób faworyzuje duz˙e mie?dzynarodowe koncerny. Efektem jest uzalez˙nienie administracji publicznej od duz˙ych firm informatycznych, które narzucaja? ceny”.
Zerwanie z tym komercyjnym uzależnieniem to chyba jedyna jak dotąd pewna koncepcja nowego rządu.

Trzeba się skupić na nowych e-usługach dla obywateli