Wrak statku znaleziony w weekend na dnie oceanu niedaleko Bahamów to zaginiony kontenerowiec "El Faro". Potwierdzała to amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Transportu, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy kontenerowca. Zginęły w niej 33 osoby, w tym 5 Polaków.

W sobotę okręt amerykańskiej Marynarki Wojennej USNS Apache zlokalizował spoczywający na głębokości 4500 metrów wrak. Znajduje się on w odległości 50 kilometrów na północny-wschód od położonej na Bahamach wyspy Crooked, czyli w miejscu, z którego "El Faro" wysłał ostatni sygnał alarmowy. By upewnić się, że jest to rzeczywiście zaginiony kontenerowiec, na dno eocenu skierowano bezzałogową, zdalnie sterowaną łódź podwodną CURV 21. Dzięki umieszczonym na niej kamerom potwierdzono, że jest to "El Faro".

Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Transportu poinformowała, że kontynuowane jest badanie wraku oraz jego otoczenia. Teraz głównym celem prowadzących śledztwo jest odnalezienie urządzenia VDR, czyli "czarnej skrzynki" "El Faro", na której zarejestrowane są parametry rejsu oraz komunikacja z mostka kapitańskiego.

Kontenerowiec zatonął 1 października, gdy wpłynął w potężny huragan. Przed katastrofą kapitan informował, że statek przecieka i że stracił napęd.

Na pokładzie "El Faro" znajdowało się 28 Amerykanów i 5 Polaków, którzy prowadzili na statku prace remontowe.