Izrael ustawił nowe punkty kontrolne we wschodniej, arabskiej części Jerozolimy. Na ulicach miast pojawiły się dodatkowe patrole wojska. To odpowiedź na trwającą od początku października falę przemocy, w tym ataki nożowników do których dochodzi niemal codziennie.

Ocenia się, że tylko w październiku zginęło 8 Izraelczyków oraz ponad 20 Palestyńczyków.

Po wtorkowych atakach w Jerozolimie, środa była znacznie spokojniejsza, choć doszło do dwóch incydentów. W pobliżu dworca autobusowego palestyński napastnik zranił 70-letnią kobietę a w rejonie Starego Miasta zastrzelono innego Palestyńczyka, który próbował zaatakować funkcjonariusza sił bezpieczeństwa.

Policja ustawiła dodatkowe punkty kontrolne w arabskich dzielnicach miasta. Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział, że ataki zostaną skutecznie powstrzymane. "Morderczy terroryzm, który uderza w niewinnych, nie ma usprawiedliwienia. Będziemy z tym walczyć z całą mocą i to właśnie robimy” - mówił Netanjahu.

Władze Autonomii Palestyńskiej potępiły nowe restrykcje. "Nie akceptujemy takiej sytuacji w okupowanej Palestynie. Nie poddamy się logice stosowania siły przez izraelski rząd i osadników, którzy terroryzują Palestyńczyków” - mówił w przemówieniu telewizyjnym prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas.

Palestyńskie i izraelskie władze wzajemnie oskarżają się o podżeganie do nienawiści.

Codzienne ataki nożowników i zamieszki na Zachodnim Brzegu trwają od początku miesiąca. Są odpowiedzią na żądanie przez ultraortodoksyjne żydowskie grupy prawa dostępu do Wzgórza Świątynnego w Jerozolimie.