Biały Dom wydaje komunikat, a w całym kraju wybuchła gigantyczna afera. Wszystko jest pokłosiem skandalu którego dopuścił się w Stanach Zjednoczonych niemiecki producent samochodów Volkswagen. Firma manipulowała danymi na temat emisji spalin aut z silnikiem diesla przeznaczonych na amerykański rynek.

Władze w Stanach Zjednoczonych uważają, że informacje dotyczące emisji spalin aut Volkswagena z silnikiem diesla były nawet czterdzieści razy wyższe niż mówiły o tym oficjalne dane. Wszystkim zainteresował się nawet Biały Dom. W oficjalnym komunikacie wyraził on swoje zaniepokojenie zaistniałą sytuacją, a amerykański Departament Sprawiedliwości zapowiedział dodatkowe testy, także innych modeli. Waszyngton domaga się od Niemców wyjaśnień.

W odpowiedzi Volkswagen wycofał ze sprzedaży w USA część swoich aut z silnikiem diesla. Amerykańska Agencja Ochrony środowiska poinformowała z kolei, że niemieckiej firmie może grozić grzywna wynosząca nawet 18 miliardów dolarów. Sprawa ma również trafić pod obrady Kongresu. Według relacji mediów Volkswagen na początku zaprzeczał tym doniesieniom, jeszcze przed tym jak trafiły one do prasy. Sprzedaż poszczególnych modeli tego producenta została również wstrzymana w Kanadzie.

Śledztwo w sprawie niemieckich aut

Tymczasem władze Korei Południowej rozpoczęły śledztwo mające ustalić poziom emisji zanieczyszczeń 3 modeli aut Volkswagena i Audi. Jeśli sformułowane przez Amerykanów zarzuty potwierdzą się, południowokoreańskie ministerstwo ochrony środowiska zamierza skontrolować wszystkie auta z silnikiem diesla importowane z Niemiec.

Na razie sprawdzona zostanie wiarygodność prezentowanych przez niemiecki koncern testów trzech modeli aut: VW Jetta, Golfa oraz Audi A3 wyprodukowanych w ciągu ostatnich 18 miesięcy. Koreańskie władze nie wykluczają nawet wycofania aut z rynku, jeśli potwierdziłyby się zarzuty dotyczące celowego zaniżania poziomu emisji spalin w testach.