Mieszkanka Smoleńska, która w ubiegłym roku zawiadomiła ambasadę Ukrainy o planowanym rosyjskim ataku, została oskarżona o zdradę. Rosjanka w kwietniu skontaktowała się z ukraińską placówką dyplomatyczną w Moskwie i przekazała wiadomość, że baza wojskowa w pobliżu jej domu opustoszała, a żołnierzy "gdzieś wysłano" - pisze "Kommiersant".

Swietlana Dawidowa, matka siedmiorga dzieci opowiedziała też, jak jadąc autobusem, podsłuchała rosyjskiego żołnierza, mówiącego przez telefon komórkowy, że "wysyłają go na misję".

Mąż kobiety poinformował gazetę "Kommiersant", że kilka miesięcy później, 21 stycznia, do ich mieszkania w Smoleńsku zapukali funkcjonariusze FSB i zatrzymali jego żonę. Trafiła do więzienia Lefortowo pod Moskwą.

"Swietłana zawiadomiła Ukraińców, gdyż chciała zapobiec ofiarom. Jest przeciwniczką wojny" - tłumaczy Anatolij Gorlow. Jak dodaje, zatrzymana należała kiedyś do Partii Komunistycznej, później jednak poświęciła się wychowywaniu dzieci. Nie wiadomo, kiedy rozpocznie się jej proces.

Od początku konfliktu na Ukrainie Moskwa zaprzecza, że uczestniczyły w nim rosyjskie wojska.