Unia Europejska wezwała do śledztwa w sprawie ataku na przystanek trolejbusowy w Doniecku na wschodzie Ukrainy. W środę podczas ostrzału jednej z dzielnic pocisk spadł w godzinach porannnego szczytu w okolicach przystanku.

Zginęło 15 cywilów, a 20 zostało rannych. To osoby tam stojące, przechodnie, a także pasażerowie przejeżdżającego trolejbusu. "Eskalacja walk i łamanie zawieszenia broni przez nielegalne grupy zbrojne we wschodniej Ukrainie, doprowadziły do wielu niepotrzebnych ofiar wśród cywilów i wojskowych" - napisała w oświadczeniu rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini. Do tragedii doszło w dzielnicy Lenińskiej - na południu Doniecka, dotąd ostrzeliwano najczęściej dzielnice położone na północy miasta, w okolicach lotniska.

Separatyści twierdzą, że za ostrzał odpowiada ukraińska armia, choć sztab tłumaczy, że jej najbliższe pozycje znajdują się 15 kilometrów od miejsca tragedii, a pocisk moździerzowy ma zasięg maksimum 8 kilometrów. Nie zważając na te tłumaczenia, separatyści, jak i rosyjskie „media” informują, że to Ukraińcy odpowiadają za śmierć cywilów. Dlatego też przyprowadzono na miejsce tragedii ukraińskich jeńców, którzy byli poniżani i opluwani przez zebrany tłum.