We Włoszech zakończył się ośmiogodzinny strajk generalny, w którym wzięli udział pracownicy sektora publicznego i prywatnego. W kilku miastach do manifestantów przyłączyli anarchiści i doszło tam do starć z policją.

Według organizatorów strajku - central związkowych CGIL i UIL - wzięło w nim udział siedemdziesiąt procent zatrudnionych. Odwołano połowę połączeń lotniczych i kolejowych i 75 procent kursów autobusów miejskich. W Rzymie stanęły wszystkie linie metra.

Na ostre słowa przywódców związkowych pod adresem rządu, odpowiedzialnego- ich zdaniem- za stały wzrost bezrobocia, minister pracy odpowiedział: "Słuchamy, co mówi się na ulicach i placach, ale nie zmienimy obranego kursu".

Nie wszędzie ograniczono się do mówienia. W Mediolanie uczniowie i studenci zaatakowali policję w centrum miasta, pod siedzibą władz regionu Lombardia. Jedenastu funkcjonariuszy odniosło rany. Strajk generalny, pierwszy od dwunastu lat, zakończył się o 17.00.