Według nieoficjalnych danych, w czasie walk pod Iłowajskiem koło Doniecka zginęło około stu ukraińskich żołnierzy. Władze nie chcą podać dokładnej liczby i zapowiadają, że zrobią to po zakończeniu wycofywania swoich oddziałów.

Dane mówiące o stu ofiarach podaje Borys Fiłatow, zastępca gubernatora obwodu dniepropietrowskiego, powołując się na swoje rozmowy z dowódcami batalionów ochotniczych walczących pod Iłowajskiem. Według niego, wielu rosyjskich żołnierzy, szczególnie artylerzyści, jakoby nie wie, że walczy na terytorium Ukrainy i jest przekonanych, że znajdują się na poligonie pod Rostowem. „Zupełnie na poważnie” - podkreśla Borys Fiłatow w portalu społecznościowym Facebook.

Władze i związani z nimi eksperci informują tymczasem o wyjątkowo trudnej sytuacji w strefie działań wojennych. Trwa ofensywa wojsk rosyjskich i terrorystów. Ostrzelano, między innymi, odpowiednio oznaczoną ukraińską kolumnę wiozącą rannych.

Separatyści wciąż otrzymują wsparcie z Federacji Rosyjskiej. Są także ofiary po tej stronie. Ukraińscy eksperci twierdzą, że w kontrolowanej przez bojówkarzy miejscowości Krasnyj Łucz ma powstać cmentarz, gdzie zostaną pochowane ciała zabitych Rosjan.

W związku z ofensywą na Wschodzie, rządzący zapowiadają zmianę formatu operacji wojskowej. Na razie nie ujawniono szczegółów.