Na Wschodzie Ukrainy walczy od 10 do 15 tysięcy separatystów i rosyjskich wojskowych. Ukraińska armia prowadzi obecnie przede wszystkim działania defensywne, traci też swoje pozycje, na przykład została zmuszona do wycofania się z ługańskiego lotniska.

Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko powiedział, że tylko w ciągu ostatniej doby na terytorium Ukrainy przybyły 4 bataliony rosyjskich wojsk. Stąd trudno dokładnie określić liczebność wroga. Rosjanie nie ukrywają już jednak swojej obecności. W Ługańsku i okolicach organizują korytarze dla przywożenia z Rosji żołnierzy, techniki i zapasów broni.

Władze dopiero teraz przyznały, że regularne rosyjskie oddziały pojawiły się na terytorium Ukrainy nie 27 sierpnia pod Nowoazowskiem, jak informowano, a 3 dni wcześniej pod Amwrosijiwką i Saur-Mohyłą. Doradca ministra spraw wewnętrznych Anton Heraszczenko powiedział, że ukraińscy żołnierze przebywający kilka miesięcy na froncie nie byli w stanie stawić czoła doskonale wyposażonym rosyjskim, którzy dopiero rozpoczynali walkę. Jego zdaniem, także władze nie podjęły natychmiast odpowiednich decyzji.

Wczoraj późnym wieczorem odbyło się rozszerzone posiedzenie Sztabu Generalnego, w którym wzięli udział prezydent i premier. Po rozmowach Petro Poroszenko powiedział, że sytuacja jest trudna, ale "ukraiński duch bojowy jest silniejszy niż u okupantów". Samych szczegółów spotkania nie ujawniono. Dziś o sytuacji na Wschodzie ma rozmawiać parlament.