Janusz Korwin-Mikke w rozmowie z "Super Expressem" stwierdził, że spoliczkowany przez niego Michał Boni powinien się "wytłumaczyć, przeprosić, zwołać sąd honorowy lub wyzwać go na pojedynek". Dopytywany, czy w dzisiejszych czasach pojedynek między dwoma eurodeputowanymi jest możliwy lider Nowej Prawicy stwierdził, że "nikt im nie może tego zabronić, bo obaj mają immunitet".

Korwin-Mikke spoliczkował Boniego w czasie spotkania z udziałem polskich eurodeputowanych w MSZ. Wcześniej lider Nowej Prawicy zapowiadał, że przy pierwszej okazji uderzy Boniego w twarz za to, że ten "wyzywał go od idiotów" (według relacji Korwin-Mikkego) w 1992 roku z mównicy sejmowej przekonując, że nie współpracował z SB. W 2007 roku Boni przyznał się jednak do podpisania deklaracji o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.

Mówiąc o całej sytuacji w rozmowie z "Super Expressem" Korwin-Mikke podkreślił, że nie uderzył Boniego, tylko go spoliczkował. - Byłem zaskoczony, że ten kretyn rzucił się na twittera i wszystko opowiedział. Zgodnie z kodeksem honorowym człowiek spoliczkowany nie może się pokazać w towarzystwie, bo jest zhańbiony - tłumaczył. Stwierdził również, że według niego "mężczyzna musi być agresywny".