Podsłuchujący dziennikarze to grupa przestępcza, a publikacja kolejnych taśm, to zemsta - w ten sposób Roman Giertych skomentował najnowszą publikację tygodnika "Wprost". Wynika z niej, że były wicepremier chciał stworzyć mechanizm wyłudzania pieniędzy od najbogatszych Polaków.

Z rozmowy z dziennikarzami Piotrem Nisztorem i Janem Pińskim, którą zrelacjonował "Wprost" wynika, że Giertych chciał odkupić prawa autorskie do książki o Janie Kulczyku, by wstrzymać jej publikację. Zaproponował też napisanie kolejnych pozycji, które zawierałyby tak zwane haki na czołówkę rodzimych biznesmenów.

Giertych stwierdził jednak, że propozycja była blefem. Utrzymuje, że język rozmowy oraz argumentacja były dostosowane do "gangstera", który do niego przyszedł (tym mianem określił Piotra Nisztora, który był jednym dziennikarzy publikujących niedawne podsłuchane rozmowy polityków). Zaznaczył też, że zapis rozmowy uzyskano dzięki nielegalnemu podsłuchowi. Giertych przekonywał, że używał takiej argumentacji, by wykupić prawa autorskie do książki.

Zdaniem byłego wicepremiera, publikacja taśm to zemsta za prowadzenie spraw kilku podsłuchanych polityków. Jako adwokat Giertych reprezentuje Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego przeciwko "Wprost" w sprawie podsłuchów. Oskarża on dziennikarzy o działanie w grupie przestępczej oraz o ujawnianie treści, uzyskanych drogą nielegalnych podsłuchów.