Kryzys rządowy we Włoszech. Premier Enrico Letta zapowiedział, że jutro złoży rezygnację na ręce szefa państwa. To rezultat swoistego "przewrotu pałacowego", a nie napięć w koalicji czy zmiany układu sił na włoskiej scenie politycznej. Jak się podkreśla we Włoszech, chodzi o kryzys pozaparlamentarny. To nie parlament odmówił wotum zaufania rządowi, lecz partia samego premiera. Stojący na jej czele od grudnia burmistrz Florencji Matteo Renzi, postawił na popołudniowym posiedzeniu kierownictwa partii, sprawę zmiany rządu. Większość poparła jego stanowisko.

Na wieść o tym, premier zapowiedział złożenie dymisji. Zrobi to w piątek, po niespełna dziesięciu miesiącach od zaprzysiężenia swego gabinetu w drugiej połowie kwietnia.

Renzi zarzucił Letcie zbyt powolne tempo reform, a przede wszystkim wychodzenia z kryzysu. Musimy jak najszybciej zmienić bieg i wydostać się "z tego mokradła", powiedział młody lider demokratów. Odrzuca on ewentualność przedterminowych wyborów i jedyne wyjście widzi w zmianie ekipy rządowej. Nie kryje swych ambicji, by samemu zostać premierem.