Kancelaria Premiera to najbardziej obserwowany urząd, najpopularniejszym posłem jest Janusz Palikot, a spośród twarzy rządu najczęściej przyglądamy się Radosławowi Sikorskiemu - takie wnioski płyną z raportu "Państwo w mediach społecznościowych" Fundacji ePaństwo. Jednak obecności urzędów i urzędników w social media towarzyszą wątpliwości prawne.

Polityczne spory i dyskusje toczą się dzisiaj w Internecie. Udowodnił to ostatnio Radosław Sikorski, który na Twitterze "rozmawiał" z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem odnośnie Polaków mieszkających na Wyspach i korzystających z tamtejszych świadczeń socjalnych. Radosław Sikorski według raportu zaprezentowanego przez Fundację ePaństwo jest zdecydowanie "królem Twittera".

Szef dyplomacji jest zarówno obserwowanym przez największą liczbę osób członkiem rządu, jednym z najczęściej twittujących jak i najczęściej retwittowanych. Z kolei w kategorii urzędów kierowane przez niego MSZ także znajduje się w czołówkach wszystkich kategorii.

Minister spraw zagranicznych jest autorem trzech najpopularniejszych tweetów zeszłego roku. Wszystkie są pisane po angielsku i są komentarzem do wydarzeń za granicą. Najpopularniejszy: "Lady Thatcher pomogła wolnemu światu wygrać zimną wojnę. Zasługuje na pomnik w Polsce", wyprzedził informację o zburzeniu pomnika Lenina w Kijowie i zapewnieniu o gotowości UE do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.

Urzędy nie powinny mieć kont na Twitterze?

W analizie fundacji ePaństwo zwrócono uwagę, że w obecnym stanie prawnym nie ma przepisów, które wyraźnie regulowałyby kwestie zakładania i prowadzenia kont na portalach społecznościowych przez instytucje państwowe. ePaństwo wskazuje, że brak jest informacji o autorach treści publikowanych na kontach państwowych instytucji w mediach społecznościowych. Mylące mogą być także profile satyryczne o zbliżonej nazwie do autentycznej osoby publicznej.

Zdaniem uczestniczącego w dyskusji nad raportem Piotra Waglowskiego, polityka informacyjna urzędów prowadzona w mediach społecznościowych budzi spore zastrzeżenia. Obywatelom przysługuje prawo dostępu do informacji publicznej. Ustawa regulująca tę kwestię nie ma zastosowania wówczas, gdy urząd publikuje treści na Facebooku czy Twitterze. Urzędy często publikują w mediach społecznościowych informacje, których nie zamieszczają w Biuletynach Informacji Publicznej, a to one - zgodnie z prawem - powinny być głównym kanałem informacyjnym na linii państwo - obywatel.

"Obecność urzędów w mediach społecznościowych może być postrzegana jako ingerencja państwa w rynek medialny. Zwłaszcza, że nie są organizowane w tych sprawach żadne przetargi, czy konkursy. Nie wiadomo zatem, dlaczego dany urząd wybiera np. konto na Facebooku, a nie na Google+, a przecież te portale konkurują między sobą o aktywność użytkowników, która jest dla nich źródłem wymiernego przychodu" - podsumowuje swój raport ePaństwo.

Kolejną kontrowersją jest możliwość blokowania użytkowników portali takich jak Twitter, przez co są oni dyskryminowani w dostępie do informacji. ePaństwo przytacza tu przykład konfliktu między Radosławem Sikorskim a publicystą Łukaszem Warzechą. Po burzliwej wymianie zdań między panami - Minister zablokował na Twitterze konto dziennikarza, co oznacza, że ten nie mógł otrzymywać nowych wiadomości ministra. Radosław Sikorski bardzo intensywnie posługuje się serwisem Twitter, często zamieszczając wpisy dotyczące aktualnych wydarzeń politycznych. Fakt, że jest on Ministrem Spraw Zagranicznych pozwala przypuszczać, że jego poglądy wyrażane w tweetach, jeśli nie są oficjalnymi stanowiskami urzędowymi, to przynajmniej są z nimi zbieżne. Można zatem powiedzieć, że minister blokując dziennikarza, de facto pozbawił go w pewnej części obywatelskiego prawa do uzyskiwania informacji o działalności władz publicznych. Dodatkowo Łukasz Warzecha jest zawodowym dziennikarzem piszącym również o polityce zagranicznej, więc efekty zablokowania go przez Ministra Spraw Zagranicznych mogą mieć realny wpływ na warunki jego pracy. Od takiej decyzji ministra nie przysługuje żadna, regulowana prawnie procedura odwoławcza.

Jak twierdzą autorzy raportu państwo powinno reagować na zmieniające się nawyki swoich obywateli i otwierać się na nowoczesne formy komunikacji społecznej. Proces ten powinien być jednak legalny i przejrzysty – na tyle, by każdy obywatel wiedział jakie są reguły gry, gdy komunikuje się ze swoim państwem w mediach społecznościowych.