Chilijczycy wybierali wczoraj nie tylko prezydenta, ale też deputowanych i senatorów. Według wstępnych wyników, niewielka przewaga uzyskana przez centrolewicową koalicję Michelle Bachelet nie wystarczy do przeprowadzenia wielu z zapowiadanych przez nią reform. Sama Michelle Bachelet wygrała też pierwszą turę wyborów prezydenckich, uzyskując ponad 46-procentowe poparcie.

Koalicja Bachelet będzie miała 68 ze 120 deputowanych i 21 z 38 senatorów. Choć jej kandydaturę poparli wspólnie socjaliści, chrześcijańscy demokraci, socjaldemokraci i komuniści, system wyborczy, wprowadzony za czasów Pinocheta, skutecznie utrudnił koalicji uzyskanie znaczącej większości w kongresie.

Bachelet obiecuje nową konstytucję. Jej zmianę muszą jednak poprzeć dwie trzecie parlamentu. Drugim filarem jej wyborczego programu jest reforma edukacji. Proponowane przez nią zmiany wymagają jednak 4/7 głosów. Kolejny punkt programu socjalistki - reforma systemu wyborczego - potrzebuje poparcia 3/5 parlamentu. Komentatorzy zgodnie podkreślają więc, że spełnienie wyborczych obietnic nie będzie łatwe.

Krajowi analitycy, zakładając zwycięstwo Bachelet w drugiej turze wyborów prezydenckich, radzą jej zbudowanie gabinetu, który będzie umiał negocjować z prawicą - bardziej centrowego niż lewicowego. Twierdzą, że inaczej nie uda jej się wprowadzić żadnych większych reform.