Syryjska opozycja zapewnia, że nie użyła broni chemicznej pod Damaszkiem. Tym samym odpiera zarzuty rządu, który ją o to oskarżył. Syryjska Koalicja Narodowa uważa, że kierując oskarżenia pod jej adresem, rządzący próbują odwrócić uwagę od swojej winy.

Syryjskie władze zarzuciły dziś rebeliantom stosowanie broni chemicznej. Według państwowej telewizji, żołnierze sił rządowych weszli do tuneli, wykopanych przez powstańców na przedmieściu Damaszku. Mieli tam znaleźć substancje chemiczne. Kilku żołnierzy uległo zatruciu - podają zależne od prezydenta Baszara al-Assada media.

Według sił opozycyjnych, w nocy z wtorku na środę pod Damaszkiem zginęło ponad 1300 osób. W internecie publikowane były zdjęcia i filmy przedstawiające ofiary. Rząd Baszara al-Assada zaprzecza jakoby użył broni chemicznej przeciw rebeliantom. Wcześniej oskarżał ich o symulowanie zdarzeń pokazanych w filmach i na zdjęciach.

Jednocześnie władze Syrii uniemożliwiają ekspertom z ONZ przyjazd na miejsce domniemanego ataku.

Szacuje się, że w wojnie domowej w Syrii, trwającej od ponad 2 lat, życie straciło ponad 100 tysięcy osób.