Policja interweniowała w sprawie kazania wygłoszonego przez wikarego kościoła w Sadowej, w którym stwierdził, że w Smoleńsku doszło do zamachu i domagał się rozliczenia winnych - donosi "Gazeta Polska Codziennie". Funkcjonariusze odwiedzili nawet proboszcza parafii, który w tym czasie leżał w szpitalu.

Funkcjonariusze policji w Sadowej, leżącej w powiecie węgrowskim, otrzymali doniesienie na treść kazania, które wygłosił ks. Tomasz Duszkiewicz, wikariusz tamtejszego kościoła.

Co ksiądz powiedział w kazaniu? "Patriotyczne kazanie wygłoszone z okazji Święta Niepodległości dotyczyło grzechów popełnianych w ojczyźnie i odwoływało się do ks. Piotra Skargi" – tłumaczy „Gazecie Polskiej Codziennej” ks. Duszkiewicz. " Mówiłem, że są grzechy, które mogą doprowadzić do zatraty ojczyzny i w konsekwencji nawet do rozbiorów. Mówiłem o kłótni w narodzie, o tym, jak zwalczany jest Kościół" – dodaje duchowny.

W kazaniu ksiądz poruszył również sprawę katastrofy smoleńskiej oraz ostatnich doniesień medialnych o znalezieniu materiałów wybuchowych na wraku prezydenckiego Tu-154M. Ksiądz powiedział w kazaniu, że jego zdaniem w Smoleńsku doszło do zamachu i w mocnych słowach domagał się rozliczenia winnych.

I wtedy zaczął mieć problemy z policją.