Postępowanie przygotowawcze w sprawie PCK prowadzone przez prokuraturę okręgową jest nadzorowane przez Prokuraturę Krajową – poinformował w czwartek w Gdańsku Jan Kanthak, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że w latach 2014-2017 pracownicy dolnośląskiego oddziału PCK werbowani przez Jerzego G. (byłego dyrektora organizacji oraz radnego obecnej kadencji sejmiku wojewódzkiego), kradli odzież z kontenerów przeznaczoną dla najuboższych, a następnie - za pośrednictwem firmy zarejestrowanej na "słupa" - sprzedawali je w zaprzyjaźnionych hurtowniach i lumpeksach. Gazeta podaje, że część pozyskanych w ten sposób pieniędzy, była przeznaczana na kampanie wyborcze polityków partii rządzącej, m.in. b. posła PiS Piotra Babiarza i minister edukacji Anny Zalewskiej.

Konferencja prasowa, którą zorganizował Kanthak miała związek z zapowiedzią złożenia przez Platformę Obywatelską wniosku do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry ws. objęcia przez niego osobistym nadzorem śledztwa ws. "afery w PCK". Zapowiedź taką złożył w czwartek poseł PO Robert Kropiwnicki.

„Platforma Obywatelska i jej przewodniczący Schetyna nie po raz pierwszy narażają się na śmieszność. Apelują o coś, co od dawna jest. Postępowanie przygotowawcze (ws. PCK) prowadzone przez prokuraturę okręgową jest nadzorowane przez Prokuraturę Krajową - departament przestępczości zorganizowanej. Prokurator generalny jest informowany na bieżąco o tej sprawie” – powiedział Kanthak.

„Zostałem upoważniony do tego, by poinformować, że sprawa jest bardzo wielowątkowa. Liczy ona przeszło 60 tomów akt, zostało przesłuchanych blisko 100 osób, postawiono zarzuty już 7 osobom, jedna osoba była w areszcie. Decyzją sądu - wbrew woli prokuratury - za kaucją została wypuszczona” – powiedział rzecznik MS. Dodał, że aktualnie prokuratura czeka na ustalenia biegłego z zakresu finansów.

„Jeśli zestawimy to działanie prokuratury za obecnych rządów z działaniem prokuratury za władzy Platformy Obywatelskiej, kiedy na przykład w warszawskim magistracie tkwiła i rozwijała się afera reprywatyzacyjna, ludzie tracili dachy nad głową, kobieta - Jolanta Brzeska, stracił życie - została spalona żywcem, jak pokazują ustalenia prokuratury. Gdzie był wtedy Grzegorz Schetyna, gdzie były jego apele?” – pytał Kanthak.

„Wiemy dobrze, że były zamiatane pod dywan postępowanie prokuratorskie, że był uwikłany magistrat warszawski w tę aferę, jeśli chodzi o łapówkarstwo i w proceder reprywatyzacji. Gdzie był Grzegorz Schetyna w sytuacji, w której w Gdańsku istniała mafia lichwiarska, gdzie ludzie tracili dach nad głową za pożyczki kilkutysięczne tylko po to, by mieć pieniądze na leczenie swoich bliskich?” – powiedział Kanthak.

„Platforma Obywatelska ma buzie pełne frazesów, ale oni nigdy nie stoją po stronie tych najmniejszych, tych najsłabszych, po stronie których zawsze powinno stać państwo i politycy” – podkreślił rzecznik resortu. Jego zdaniem, PO „jest tylko od hucpy i robienia polityki z najgorszego wydania”. „Pod obecną władzą prokuratura nie patrzy na to, kto może mieć jakiś związek z partią +a+ czy partią +b+. Liczy się czyn: prokuratura łapie przestępców niezależnie od tego, jakich mieliby być barw politycznych” – oświadczył.

Kropiwnicki zapowiadając złożenie do prokuratora generalnego wniosku o objęcie przez niego osobistym nadzorem śledztwa ws. "afery w PCK” mówił, że "to są szokujące doniesienia, że posłowie, minister rządu Mateusza Morawieckiego może być bardzo poważnie zamieszana w aferę wyłudzania pieniędzy z PCK" - mówił Kropiwnicki. Według niego, jest to "cała prawda o PiS-ie". Jego zdaniem, może się okazać, że działacze PiS na różnych szczeblach mogli być „zamieszani w wyłudzanie pieniędzy" z PCK. "Uważamy, że Zbigniew Ziobro - jako prokurator generalny - powinien osobiście nadzorować to śledztwo.

11 września wrocławska prokuratura poinformowała, że umorzyła wątek śledztwa ws. nieprawidłowości w dolnośląskim oddziale PCK, który dotyczył nielegalnego finansowania kampanii wyborczej lokalnych polityków PiS w wyborach samorządowych w 2014 r. Jak powiedziała wówczas PAP rzeczniczka Prokuratur Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, wątek śledztwa ws. PCK dotyczący nielegalnego finansowanie kampanii wyborczej Jerzego G. został umorzony, ponieważ śledczy nie dopatrzyli się tu przestępstwa.

Dotychczas w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w dolnośląskim oddziale PCK zarzuty postawiono siedmiu osobom. Główny podejrzany to wybrany z list PiS radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Jerzy G. Prok. Klaus powiedziała PAP, że G. i sześć innych osób jest podejrzanych o przywłaszczenie na szkodę PCK ponad miliona złotych. Pieniądze te pochodziły ze zbiórek odzieży. Spośród podejrzanych jedynie Jerzy G. został początkowo aresztowany, w stosunku do pozostałych prokurator zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze.

Wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w dolnośląskim oddziale PCK w połowie 2017 r. Doniesienia złożyło niezależnie od siebie kilka osób, m.in. prezes oddziału PCK i jeden z pracowników.

Jerzy G., radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, który został wybrany z list PiS, do maja 2017 r. był dyrektorem biura wrocławskiego PCK. G. został wykluczony z PiS. Od kilku lat G. jest też oskarżony w procesie dotyczącym wyprowadzenia blisko 13 mln zł z Południowo-Zachodniej SKOK (był tam wiceprezesem).

7 marca w związku z nieprawidłowościami we wrocławskim PCK z członkostwa w PiS zrezygnował dotychczasowy szef wrocławskich struktur partii poseł Piotr Babiarz. Tłumaczył to względami osobistymi. "Od wielu, wielu miesięcy moje nazwisko wykorzystywane jest w kontekście sprawy wrocławskiego PCK. Czuję się niewinny, jednak dla dobra imienia oraz partii, z którą byłem związany przez kilkanaście lat, podjąłem decyzję o rezygnacji" - napisał wówczas Babiarz w oświadczeniu.