Premier Iraku Hajdar al-Abadi przybył w piątek wprost z Brukseli do Basry, ośrodka przemysłu naftowego na południu kraju, aby podjąć próbę uspokojenia sytuacji w mieście, gdzie szósty dzień trwają demonstracje przeciwko bierności władz wobec korupcji i bezprawia.

Abadi, który w Brukseli uczestniczył w konferencji poświęconej walce z Państwem Islamskim, spotkał się niezwłocznie po przybyciu do Basry z miejscowym dowództwem wojskowym, lokalnymi politykami i przedstawicielami przemysłu naftowego, aby zapoznać się z sytuacją w mieście.

Według rzecznika Rady Prowincji, uczestnikami demonstracji są głównie młodzi mieszkańcy Basry, liczącej 2,6 miliona ludności, którzy domagają się przede wszystkim "rozwiązania problemu bezrobocia, którego skutki pogłębia bierność rządu w Bagdadzie". W skali całego kraju wynosi ono 10,8 proc., ale wśród młodzieży do 24 roku życia przekracza 60 proc.

Przywódcy irackich szyitów zadeklarowali w piątek poparcie dla demonstrantów w Basrze i domagają się od rządu konkretnych działań w celu znalezienia rozwiązania problemu.

"To niesprawiedliwość, aby ta bogata naftowa prowincja była zarazem jedną z najbiedniejszych w Iraku; odpowiedzialni w rządzie centralnym i władzach lokalnych mają obowiązek poważnie zająć się postulatami obywateli i pracowników" - oświadczył szejk Abdel Mahdi al-Kerbalai, przedstawiciel ajatollaha Alego Sistaniego.

Do uczestników protestów w Basrze zaapelował on o "nieuciekanie się do metod, które nie byłyby pokojowe ani cywilizowane". (PAP)