Musimy wygrać wybory samorządowe, żeby wprowadzić do nich dobrą zmianę; do tego konieczna jest mobilizacja społeczeństwa podobna do tej z wyborów parlamentarnych 2015 r. Trzeba odłożyć pilota, wstać z kanapy - mówiła posłanka PiS Joanna Lichocka podczas spotkania z mieszkańcami Strzelec Opolskich.

"Jeżeli dobra zmiana ma dotrzeć do każdego miejsca, jeżeli ma wejść do lokalnych środowisk, musimy doprowadzić do tego, żeby +dobra zmiana+ wygrała samorządy. Nie da się Polski zmienić, tylko mając zmieniony rząd w Warszawie. Władza realna jest w samorządach, jeżeli chodzi o Polskę lokalną. Do tego konieczna jest mobilizacja. My musimy znów ten nastrój, tę mobilizację wywołać. Premier Mateusz Morawiecki niedawno powiedział, że te wybory samorządowe będą miały takie znaczenie historyczne, jak te w 1989 roku i jak się z nim zgadzam. Nie zmienimy Polski jeżeli nie zmienimy układu sił w sejmikach i powiatach" - oświadczyła podczas sobotniego spotkania Lichocka.

Zdaniem posłanki, problemem może być zadowolenie środowisk prawicowych i patriotycznych z dokonanych już przez PiS zmian.

Jak dodała jeśli chodzi o obecną sytuację, niepokoi ją to, że ma wrażenie, "iż wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, wyborcy obozu Zjednoczonej Prawicy, są dosyć zadowoleni". "Mamy fajnego premiera, super panią wicepremier, całkiem sympatycznego prezydenta, Jarosław Kaczyński stoi na czele obozu rządzącego. Cóż chcieć więcej? Program 500 plus działa, wiek emerytalny obniżony, stawki godzinowe podwyższone (...). Siedzą więc nasi wyborcy siedzą na kanapie, trzymają w ręku pilota i generalnie nie jest źle. A na kanapie Polski nie zmienimy. Trzeba odłożyć pilota i wstać z kanapy, żeby wygrać wybory" - apelowała posłanka.

Lichocka zachęcała zwolenników Zjednoczonej Prawicy, by rozmawiali i przekonywali do programu PiS swoich sąsiadów, znajomych i krewnych - nawet tych, którzy ze względu na odmienne poglądy polityczne deklarują się jako przeciwnicy PiS.

"Musimy spróbować przeciwdziałać temu szczuciu Polaków jednych na drugich, które robi tamta strona. Temu wykopaniu bardzo silnego konfliktu między Polakami. Wzbudzili między nami nienawiść. Przecież to jest nienormalne, że wśród naszych przyjaciół, krewnych, znajomych pourywały się kontakty. To jest zrobione socjotechniką. To jest zrobione świadome" - podkreśliła Lichocka. Jej zdaniem źródło nienawiści opozycji do obozu PiS tkwi w przegranych przez opozycję wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2005 roku.

"Postkomuna, której Platforma Obywatelska była reprezentantem i jest do dzisiaj, zrozumiała, że wyborcy mogą od nich odpłynąć do obozu zwycięskiego PiS-u, który realizuje program sanacji państwa, jeżeli nie wykopie się opartego na nienawiści i pogardzie silnego podziału, żeby wyłączyć myślenie racjonalne, wyłączyć myślenie merytoryczne i zagrać wyłącznie na emocjach" - argumentowała Lichocka.

Zdaniem posłanki, jeżeli Polakom uda się wyjaśnić prawdziwe przesłanki działania opozycji, szybko zrozumieją, że program Zjednoczonej Prawicy jest jedyną drogą do naprawy kraju. W ocenie posłanki, politycy opozycji to "ekipa niemocy", dla której "dla zwykłych Polaków +nic się nie da+. Dla bogatych +dało się+ wszystko". Jego przeciwieństwem jest obecny obóz rządzący, który realizuje politykę "damy radę" - dodała.

Na pytanie z sali dotyczące zmian na polskim rynku medialnym, Lichocka zapewniła, że są one przygotowywane. Jak dodała nie można mówić o repolonizacji mediów, gdyż takie rozwiązanie byłoby sprzeczne z prawodawstwem UE, a jedynie dekoncentracji kapitału np. w mediach regionalnych, zdominowanych obecnie przez kapitał niemiecki. Jej zdaniem, wprowadzenie ustawy prawdopodobnie wywoła protesty niektórych właścicieli mediów, którzy mogą powoływać się na wolność prasy, wolność słowa i dlatego ustawa musi być dopracowana i wprowadzona w odpowiednim momencie.

"Projekt ustawy dekoncentracyjny albo jest już gotowy, albo jest w przygotowaniu w ministerstwie kultury. Wiem, że również nad jakimiś rozwiązaniami nad dekoncentracją mediów pracuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Dlatego myślę, że te projekty zostaną w przyszłości zrealizowane. Jeżeli chodzi o to, kiedy i w jakiej kolejności będą zrealizowane, to należy do decyzji kierownictwa politycznego Prawa i Sprawiedliwości" - tłumaczyła.

Odnosząc się do pracy mediów narodowych posłanka przyznała, że dostrzegła kilka wpadek ze strony TVP, jednak biorąc po uwagę realizację misji polegającej na dostarczaniu wysokiej jakości programów kulturalnych i edukacyjnych oraz rzetelnej informacji milionom Polaków, ich pracę ocenia pozytywnie.